Bruno Schulz

 

SKLEPY CYNAMONOWE  _

 

 

 

BRUNO SCHULZ

 

NAWIEDZENIE [1]

 

 

1

 

Już wówczas miasto nasze popadało coraz bardziej w chroniczną szarość zmierzchu, porastało na krawędziach liszajem cienia, puszystą pleśnią i mchem koloru żelaza.

Ledwo rozpowity z brunatnych dymów i mgieł poranka przechylał się dzień od razu w niskie bursztynowe popołudnie, stawał się przez chwilę przezroczysty i złoty jak ciemne piwo, ażeby potem zejść pod wielokrotnie rozczłonkowane, fantastyczne sklepienia kolorowych i rozległych nocy.

Mieszkaliśmy w rynku, w jednym z tych ciemnych domów o pustych i ślepych fasadach, które tak trudno od siebie odróżnić.

Daje to powód do ciągłych omyłek. Gdyż wszedłszy raz w niewłaściwą sień na niewłaściwe schody, dostawało się zazwyczaj w prawdziwy labirynt obcych mieszkań, ganków, niespodzianych wyjść na obce podwórza i zapominało się o początkowym celu wyprawy, ażeby po wielu dniach, wracając z manowców dziwnych i splątanych przygód, o jakimś szarym świcie przypomnieć sobie wśród wyrzutów sumienia dom rodzinny.

Pełne wielkich szaf, głębokich kanap, bladych luster i tandetnych palm sztucznych mieszkanie nasze coraz bardziej popadało w stan zaniedbania wskutek opieszałości matki, przesiadującej w sklepie, i niedbalstwa smukłonogiej Adeli, która nie nadzorowana przez nikogo, spędzała dnie przed lustrami na rozwlekłej toalecie, zostawiając wszędzie ślady w postaci wyczesanych włosów, grzebieni, porzuconych pantofelków i gorsetów.

Mieszkanie to nie posiadało określonej liczby pokojów, gdyż nie pamiętano, ile z nich wynajęte było obcym lokatorom. Nieraz otwierano przypadkiem któryś z tych izb zapomnianych i znajdowano ją pustą: lokator dawno się wyprowadził, a w nie tkniętych od miesięcy szufladach dokonywano niespodzianych odkryć.

 

 

БРУНО ШУЛЦ

 

ОБЛАДАН ОТ ЗЛА СИЛА [2]

 

 

1

 

Още по онова време нашият град все повече потъваше в хроничната сивота на здрача, обрастваше по краищата с лишеите на сянката, с пръхка плесен и мъх с чугунен цвят.

Едва разповит от сурите пушеци и мъгли на утрото, денят тутакси преминаваше в нисък кехлибарен следобед, за кратко ставаше прозрачен и златен като тъмно пиво, за да се спусне подир това под многочленестия фантастичен свод на пъстрите и раздиплени нощи.

Ние живеехме на площада, в една от онези мрачни къщи с голи и слепи фасади, които толкова трудно се различават една от друга.

Това е причина за непрекъснати грешки. Ако човек сбърка входа и стълбището, обикновено попада в истински лабиринт от чужди жилища, коридори, неочаквани изходи към чужди дворове и забравя накъде е тръгнал, така че чак след много дни, връщайки се от кривите пътеки на странни и преплетени приключения, в някое дрезгаво утро си спомня с угризения на съвестта за родния дом.

Пълно с големи гардероби, дълбоки канапета, бледи огледала и грозни изкуствени палми, нашето жилище ставаше все по-занемарено поради леността на майка ми, която си седеше в магазина, и нехайството на тънконогата Адела, която пък, ненадзиравана от никого, по цели дни се гиздеше пред огледалата и навсякъде оставяше следи от тези занимания във вид на нападали косми, гребени, захвърлени обувки и корсети.

Къщата нямаше точно определен брой стаи, защото никога не помнехме колко от тях са дадени под наем. Неведнъж се е случвало да отворим някоя от тези забравени стаи и да я намерим празна; наемателят отдавна се изнесъл, а в недокосваните от месеци чекмеджета се откриваха неочаквани неща.

W dolnych pokojach mieszkali subiekci i nieraz w nocy budziły nas ich jęki, wydawane pod wpływem zmory sennej. W zimie była jeszcze na dworze głucha noc, gdy ojciec schodził do tych zimnych i ciemnych pokojów, płosząc przed sobą świecą stada cieni, ulatujących bokami po podłodze i ścianach; szedł budzić; ciężko chrapiących z twardego jak kamień snu.

W świetle pozostawionej przezeń świecy wywijali się leniwie z brudnej pościeli, wystawiali, siadając na łóżkach, bose i brzydkie nogi i z skarpetką w ręce oddawali się jeszcze przez chwilę rozkoszy ziewania – ziewania przeciągniętego aż do lubieżności, do bolesnego skurczu podniebienia, jak przy tęgich wymiotach.

W kątach siedziały nieruchomo wielkie karakony, wyogromnione własnym cieniem, którym obarczała każdego płonąca świeca i który nie odłączał się od nich i wówczas, gdy któryś z tych płaskich, bezgłowych kadłubów z nagła zaczynał biec niesamowitym, pajęczym biegiem.

W tym czasie ojciec mój zaczął zapadać na zdrowiu. Bywało już w pierwszych tygodniach tej wczesnej zimy, że spędzał dnie całe w łóżku, otoczony flaszkami, pigułkami i księgami handlowymi, które mu przynoszono z kontuaru. Gorzki zapach choroby osiadał na dnie pokoju, którego tapety gęstwiały ciemniejszym splotem arabesek.

Wieczorami, gdy matka przychodziła ze sklepu, bywał podniecony i skłonny do sprzeczek, zarzucał jej niedokładności w prowadzeniu rachunków, dostawał wypieków i zapalał się do niepoczytalności. Pamiętam, iż raz, obudziwszy się ze snu późno w nocy, ujrzałem go, jak w koszuli i boso biegał tam i z powrotem po skórzanej kanapie, dokumentując w ten sposób swą irytację przed bezradną matką.

W inne dni bywał spokojny i skupiony i pogrążał się zupełnie w swych księgach, zabłąkany głęboko w labiryntach zawiłych obliczeń.

Widzę go w świetle kopcącej lampy, przykucniętego wśród poduszek, pod wielkim rzeźbionym nadgłowiem łóżka, z ogromnym cieniem od głowy na ścianie, kiwającego się w bezgłośnej medytacji.

Chwilami wynurzał głowę z tych rachunków, jakby dla zaczerpnięcia tchu, otwierał usta, mlaskał z niesmakiem językiem, który był suchy i gorzki, i rozglądał się bezradnie, jakby czegoś szukając.

В долните стаи живееха продавачите от магазина и нощем неведнъж сме се будили от стоновете, които издаваха, сънувайки някакъв кошмар. Зимно време навън бе още непрогледна нощ, когато баща ми слизаше в тези студени и тъмни стаи, подбрал пред себе си със свещта стада от сенки, отхвръкващи встрани по пода и стените; отиваше да буди тежко хъркащите от техния здрав като камък сън.

В светлината на оставената от него свещ те лениво се измъкваха от мръсните чаршафи, сядаха на леглото, провесваха босите си грозни крака и с чорап в ръцете още минута сладко се прозяваха – прозяваха се дълго, та чак сладострастно, докато усетят болезнена спазма в небцето като при силно повръщане.

В ъглите неподвижно стояха едри хлебарки, уголемени от собствената им сянка, с която ги обременяваше запалената свещ и която не се отделяше от тях дори когато някое от тези плоски, безглави туловища извед-нъж се втурнеше с неописуемия си паешки вървеж.

По това време здравето на баща ми се разклати. Още през първите седмици на тази ранна зима се случваше да прекарва по цели дни в леглото, заобиколен с шишенца, хапчета и сметководните книги, които му до-насяха от магазина. Горчивата миризма на болест се утаяваше на дъното на стаята, където тапетите гъстееха с по-тъмна плетеница от арабески.

Вечер, когато мама се връщаше от магазина, той се оживяваше, беше готов да се кара, упрекваше я за неточности в сметките, по бузите му избиваха червени пет-на и той се палеше до безразсъдство. Помня как вед-нъж се събудих късно през нощта и го видях да тича по риза и бос напред-назад по коженото канапе, демонстрирайки по този начин раздразнението си пред безпомощната ми майка.

Виждам го в светлината на димящата лампа, приклекнал сред възглавниците, до високата резбена табла на леглото, главата му хвърля огромна сянка на стената, а той се клати в мълчалив унес.

От време на време вдигаше глава от сметките, сякаш да си поеме дъх, отваряше уста, цъкаше недоволно със сух и вгорчен език и се оглеждаше безпомощно, като че търсеше нещо.

Wówczas bywało, że zbiegał po cichu z łóżka w kąt pokoju, pod ścianę, na której wisiał zaufany instrument. Był to rodzaj klepsydry wodnej albo wielkiej fioli szklanej, podzielonej na uncje i napełnionej ciemnym fluidem. Mój ojciec łączył się z tym instrumentem długą kiszką gumową, jakby krętą, bolesną pępowiną, i tak połączony z żałosnym przyrządem nieruchomiał w skupieniu, a oczy jego ciemniały, zaś na twarz przybladłą występował wyraz cierpienia czy jakiejś występnej rozkoszy.

 

Potem znów przychodziły dni cichej skupionej pracy, przeplatanej samotnymi monologami. Gdy tak siedział w świetle lampy stołowej wśród poduszek wielkiego łoża, a pokój ogromniał górą w cieniu umbry, który go łączył z wielkim żywiołem nocy miejskiej za oknem – czuł, nie patrząc, że przestrzeń obrasta go pulsującą gęstwiną tapet, pełną szeptów, syków i seplenień. Słyszał, nie patrząc, tę zmowę pełną porozumiewawczych mrugnięć perskich oczu, rozwijających się  wśród kwiatów małżowin usznych, które słuchały, i ciemnych ust, które się uśmiechały.

 

 

 

Wówczas pogrążał się pozornie jeszcze bardziej w pracę, liczył i sumował, bojąc się zdradzić ten gniew, który w nim wzbierał, i walcząc z pokusą, żeby z nagłym krzykiem nie rzucić się na oślep za siebie i nie pochwycić pełnych garści tych kędzierzawych arabesek, tych pęków oczu i uszu, które noc wyroiła ze siebie i które rosły i zwielokrotniały się, wymajaczając coraz nowe pędy i odnogi z macierzystego pępka ciemności. I uspokajał się dopiero, gdy z odpływem nocy tapety więdły, zwijały się, gubiły liście i kwiaty i przerzedzały się jesiennie, przepuszczając dalekie świtanie.

Wtedy wśród świergotu tapetowych ptaków, w żółtym zimowym świcie zasypiał na parę godzin gęstym, czarnym snem.

Случваше се тогава да изтича безшумно от леглото до ъгъла на стаята, до стената, където висеше верният му инструмент. Това беше нещо между воден часовник и голяма стъклена епруветка, градуирана на унции и напълнена с някакъв тъмен флуид. Баща ми се съединяваше с този инструмент посредством дълъг гумен маркуч, досущ като усукана, болезнена пъпна връв, и така съединен с печалния уред - замираше, а очите му се замъгляваха, на побледнялото му лице се изписваше страдание и някакво извратено блаженство.

След туй отново настъпваха дни на тих, съсредоточен труд, преплетен със самотни монолози. Както си седеше така, под светлината на настолната лампа, сред възглавниците на голямото легло, а стаята ставаше огромна горе, под сянката на абажура, която я съединяваше с голямата стихия на градската нощ зад прозореца - той чувствуваше, без да гледа, че пространството го обсажда с пулсиращия гъсталак на тапетите, изпълнен с шепоти, съскане и фъфлене. Чуваше, без да гледа, този заговор, пълен със съзаклятнически смигания и тайнствени знаци с очи, разтварящи се сред цветята ушни раковини, които слухтяха, и тъмни усмихващи се устни.

Тогава той привидно още повече потъваше в работата, смяташе и събираше; защото се боеше да не издаде гнева, който се надигаше у него, и се бореше с изкушението да ревне изневиделица и слепешката да се хвърли назад и да сграбчи с пълни шепи тия къдрави арабески, тия букети от очи и уши, които нощта бе роила от себе си и които растяха и се множаха, пускайки все нови призрачни леторасти и разклонения от матерния пъп на тъмнината. Успокояваше се чак когато с отминаващата нощ тапетите повяхваха, сбръчкваха се, ронеха листи и цвят и есенно оредели, пропускаха далечната утринна виделина. Тогава сред цвъртенето на тапетните птици в жълтата зимна зора той се унасяше за няколко часа в гъст, черен сън.

Od dni, od tygodni, gdy zdawał się być pogrążonym w zawiłych konto-korrentach – myśl jego zapuszczała się tajnie w labirynty własnych wnętrzności. Wstrzymywał oddech i nasłuchiwał. I gdy wzrok jego wracał zbielały i mętny z tamtych głębin, uspokajał go uśmiechem. Nie wierzył jeszcze i odrzucał jak absurd te roszczenia, te propozycje, które nań napierały.

 

 

Za dnia były to jakby rozumowania i perswazje, długie, monotonne rozważania prowadzone półgłosem i pełne humorystycznych interludiów, filuternych przekomarzań. Ale nocą podnosiły się te głosy namiętniej. Żądanie wracało coraz wyraźniej i donioślej i słyszeliśmy, jak rozmawiał z Bogiem, prosząc się jak gdyby i wzbraniając przed czymś, co natarczywie żądało i domagało się.

 

Aż pewnej nocy podniósł się ten głos groźnie i nieodparcie, żądając, aby mu dał świadectwo usty i wnętrznościami swymi. I usłyszeliśmy, jak duch weń wstąpił, jak podnosi się z łóżka, długi i rosnący gniewem proroczym, dławiąc się hałaśliwymi słowy, które wyrzucał jak mitralieza. Słyszeliśmy łomot walki i jęk ojca, jęk tytana ze złamanym biodrem, który jeszcze urąga.

Nie widziałem nigdy proroków Starego Testamentu, ale na widok tego męża, którego gniew boży obalił, rozkraczonego szeroko na ogromnym porcelanowym urynale, zakrytego wichrem ramion, chmurą rozpaczliwych łamańców, nad którymi wyżej jeszcze unosił się głos jego, obcy i twardy zrozumiałem gniew boży świętych mężów.

Był to dialog groźny jak mowa piorunów. Łamańce rąk jego rozrywały niebo na sztuki, a w szczelinach ukazywała się twarz Jehowy, wzdęta gniewem i plująca przekleństwa. Nie patrząc widziałem go, groźnego Demiurga, jak leżąc na ciemnościach jak na Synaju, wsparłszy potężne dłonie na karniszu firanek, przykładał ogromną twarz do górnych szyb okna, na których płaszczył się potwornie mięsisty nos jego.

Słyszałem jego głos w przerwach proroczej tyrady mego ojca, słyszałem te potężne warknięcia wzdętych warg, od których szyby brzęczały, mieszające się z wybuchami zaklęć, lamentów, gróźb mego ojca.

От дни, от седмици насам, когато наглед беше погълнат от заплетените conto-corrente – мисълта му скришом задълбаваше в лабиринтите на собствените му вътрешности. Затаяваше дъх и се ослушваше. И когато погледът му се върнеше, побелял и мътен от ония дълбочини, той с усмивка го успокояваше. Още не вярваше и отхвърляше като абсурд претенциите, предложенията, който напираха срещу него.

През деня това бяха един вид разсъждения и увещания, дълги, монотонни размишления, полугласни и пълни с хумористични интерлюдии, с лукави препирни. Ала нощем тия гласове се възземаха по-страстно. Искането се повтаряше все по-ясно и категорично и ние го чувахме как разговаря с бога, моли го сякаш и се дърпа от нещо, което настъпва срещу него и настоява.

И ето че една нощ този глас се извиси страховит и неотстъпен, искайки уверение, което да е дадено с устата и вътрешностите. И ние чухме как духът влезе в него, как баща ми се надигна от леглото, дълъг и растящ в пророчески гняв, давещ се от гръмливите думи, които изригваше като митральоза. Чувахме шума от борбата и стенанията на баща ми, степания на титан със строшено бедро, който въпреки това продължава да се надсмива.

Никога не съм виждал пророците от Стария завет, но видът на този мъж, сразен от божия гняв, широко разкрачен над огромното порцеланово нощно гърне, скрит зад размаханите ръце, зад облака от отчаяни гърчове, над които се издигаше гласът му, чужд и твърд - тогава разбрах божия гняв на светците.

Страшен беше този диалог като речта на гръмотевиците. Размаханите му ръце късаха небето на парчета, а в пролуките се мяркаше лицето на Йехова, подпухнало от гняв, бълващо проклятия. Без да гледам, аз го виждах - страшния Демиург, излегнат в мрачините като на Синай, опрял мощните си ръце върху корниза на пердето и долепил огромното си лице до горните стъкла на прозореца, от което месестият му нос бе ужасно сплеснат.

Чувах гласа му през паузите в пророческата тирада на баща ми, чувах мощното ръмжене от издутите му устни, от което стъклата звънтяха и което се смесваше с изригваните от баща ми молби, жалби и закани.

Czasami głosy przycichały i zżymały się z cicha jak gaworzenie wiatru w nocnym kominie, to znowu wybuchały wielkim zgiełkliwym hałasem, burzą zmieszanych szlochów i przekleństw. Z nagła otworzyło się okno ciemnym ziewnięciem i płachta ciemności wionęła przez pokój.

W świetle błyskawicy ujrzałem ojca mego w rozwianej bieliźnie, jak ze straszliwym przekleństwem wylewał potężnym chlustem w okno zawartość nocnika w noc szumiącą jak muszla.

  

2

 

Mój ojciec powoli zanikał, wiądł w oczach.

Przykucnięty pod wielkimi poduszkami, dziko nastroszony kępami siwych włosów, rozmawiał z sobą półgłosem, pogrążony cały w jakieś zawiłe wewnętrzne afery. Zdawać się mogło, że osobowość jego rozpadła się na wiele pokłóconych i rozbieżnych jaźni, gdyż kłócił się ze sobą głośno, pertraktował usilnie i namiętnie, przekonywał i prosił, to znowu zdawał się przewodniczyć zgromadzeniu wielu interesantów, których usiłował z całym nakładem żarliwości i swady pogodzić. Ale za każdym razem te hałaśliwe zebrania, pełne gorących temperamentów, rozpryskiwały się przy końcu, wśród klątw, złorzeczeń i obelg.

Potem przyszedł okres jakiegoś uciszenia, ukojenia wewnętrznego, błogiej pogody ducha.

Znowu wielkie folianty rozłożone były na łóżku, na stole, na podłodze i jakiś benedyktyński spokój pracy zalegał w świetle lampy nad białą pościelą łóżka, nad pochyloną siwą głową mego ojca.

Ale gdy matka późnym wieczorem wracała ze sklepu, ojciec ożywiał się, przywoływał ją do siebie i z dumą pokazywał jej świetne, kolorowe odbijanki, którymi skrzętnie wylepił stronice księgi głównej.

Zauważyliśmy wówczas wszyscy, że ojciec zaczął z dnia na dzień maleć jak orzech, który zsycha się wewnątrz łupiny.

Zanikowi temu nie towarzyszył bynajmniej upadek sił. Przeciwnie, stan jego zdrowia, humor, ruchliwość zdawały się poprawiać.

Навремени гласовете им притихваха и се снишаваха като бъбренето на вятъра в нощен комин, след това пак избухваха в силни крясъци, в буря от преплетени ридания и проклятия. Изведнъж прозорецът се отвори с тъмна прозявка и в стаята хлуйна тъмнина.

В светлината на мълнията зърнах баща си, който с развети долни дрехи, проклинайки страшно, изля със замах през прозореца съдържанието на гърнето в нощта, бучаща като раковина.

 

2

 

Баща ми чезнеше и вехнеше пред очите ни. Приклекнал до големите възглавници, с диво настръхнали кичури побелели коси, той полугласно си говореше сам, всецяло погълнат от някакви сложни вътрешни афери. Като че ли личността му се бе разпаднала на множество враждебни и несъгласни същности, защото на глас се караше със себе си, настойчиво и страстно се увещаваше, убеждаваше н молеше, а друг път като че ли председателствуваше многолюдно събрание на търговци, мъчейки се с цялото си усърдие и красноречие да ги помири. Ала всеки път тези шумни събрания, наситени с гореща темпераментност, накрая се пръскаха сред клетви, хули и обиди.

След това дойде период на някакво примирение, на вътрешно успокоение и блажено душевно равновесие. Върху леглото, на масата и по пода отново бяха разтворени големите тефтери и някакво бенедиктинско трудово спокойствие цареше в светлината на лампата над белите чаршафи на леглото, над наведената побеляла глава на баща ми.

Но късно вечер, щом майка ми се върнеше от магазина, баща ми се оживяваше, викаше я и гордо й показваше прелестните шарени ваденки, с които старателно облепваше листовете на главната книга.

Тогава всички забелязахме, че баща ми започва от ден на ден да се смалява, като орех, който изсъхва в черупката.

Това слабеене съвсем не беше съпроводено с отпадналост. Напротив, здравословното му състояние, настроението, подвижността му като че ли се подобряваха.

Często śmiał się teraz głośno i szczebiotliwie, zanosił się wprost od śmiechu, albo też pukał w łóżko i opowiadał sobie "proszę" w różnych tonacjach, całymi godzinami. Od czasu do czasu złaził z łóżka, wspinał się na szafę i przykucnięty pod sufitem porządkował coś w starych gratach, pełnych rdzy i kurzu.

Niekiedy ustawiał sobie dwa krzesła naprzeciw siebie i wspierając się rękami o poręcze, bujał się nogami wstecz i naprzód, szukając rozpromienionymi oczyma w naszych twarzach wyrazów podziwu i zachęty. Z Bogiem, zdaje się, pogodził się zupełnie. Niekiedy w nocy ukazywała się twarz brodatego Demiurga w oknie sypialni, oblana ciemną purpurą bengalskiego światła, i patrzyła przez chwilę dobrotliwie na uśpionego głęboko, którego śpiewne chrapanie zdawało się wędrować daleko po nieznanych obszarach światów sennych.

 

Podczas długich, półciemnych popołudni tej późnej zimy ojciec mój zapadał od czasu do czasu na całe godziny w gęsto zastawione gratami zakamarki, szukając czegoś zawzięcie.

I nieraz bywało podczas obiadu, gdy zasiadaliśmy wszyscy do stołu, brakło ojca. Wówczas matka musiała długo wołać "Jakubie!" i stukać łyżką w stół, zanim wylazł z jakiejś szafy, oblepiony szmatami pajęczyny i kurzu, z wzrokiem nieprzytomnym i pogrążonym w zawiłych, a jemu tylko wiadomych sprawach, które go zaprzątały.

 

 

Czasem wdrapywał się na karnisz i przybierał nieruchomą pozę symetrycznie do wielkiego wypchanego sępa, który po drugiej stronie okna zawieszony był na ścianie. W tej nieruchomej, przykucniętej pozie, z wzrokiem zamglonym i z miną chytrze uśmiechniętą trwał godzinami, ażeby z nagła przy czyimś wejściu zatrzepotać rękoma jak skrzydłami i zapiać jak kogut.

 

Сега той често се смееше високо и звънко, просто се прехласваше от смях, или пък чукаше по леглото и си отговаряше „влез" с различни интонации, по цели часове. От време на време слизаше от леглото, покатерваше се на гардероба и приклекнал под тавана, подреждаше разни стари боклуци, покрити с ръжда и прахоляк.

Понякога слагаше два стола един срещу друг, повдигаше се на ръце върху облегалките и се люлееше напредназад, търсейки със светнали очи да открие по лицата ни възторг и насърчение. С бога, изглежда, напълно се бе помирил. Понякога нощем през прозореца на спалнята се мяркаше лицето на брадатия Демиург, залято с тъмния пурпур на бенгалски огньове, и някое време той гледаше добродушно към спящия дълбоко, чието напевно хъркане, изглежда, огласяше надалеч незнайните простори на сънните светове.

През дългите полуздрачни следобеди на тази късна зима баща ми се завираше от време на време в затрупаните с вехтории кьошета и с часове упорито търсеше нещо.

И неведнъж се случваше по време на обеда, когато вече всички сме насядали около масата, баща ми да липсва. В такива случаи мама трябваше дълго да вика „Якубе!" и да чука с лъжица по масата, докато той се измъкне от някой шкаф с полепнали по него паяжини и прахоляк, със занесен поглед, вторачен в някакви заплетени, само нему известни неща, които го занимаваха.

Понякога се изкатерваше на корниза и заставаше неподвижен, симетрично на големия препариран лешояд, който беше закачен на стената от другата страна на прозореца. Така приклекнал неподвижно можеше да стои по цели часове, със замъглени очи и хитро усмихнато лице, а после изведнъж, щом влезеше някой, започваше да пляска с ръцете си като с криле и да кукурига като петел.

Przestaliśmy zwracać uwagę na te dziwactwa, w które się z dnia na dzień głębiej wplątywał. Wyzbyty jakby zupełnie cielesnych potrzeb, nie przyjmując tygodniami pokarmu, pogrążał się z dniem każdym głębiej w zawiłe i dziwaczne afery, dla których nie mieliśmy zrozumienia. Niedosięgły dla naszych perswazji i próśb, odpowiadał urywkami swego wewnętrznego monologu, którego przebiegu nic z zewnątrz zmącić nie mogło. Wiecznie zaaferowany, chorobliwie ożywiony, z wypiekami na suchych policzkach nie zauważał nas i przeoczał.

 

Przywykliśmy do jego nieszkodliwej obecności, do jego cichego gaworzenia, do tego dziecinnego, w sobie zatopionego świergotu, którego trele przebiegały niejako na marginesie naszego czasu. Wtedy już znikał niekiedy na wiele dni, podziewał się gdzieś w zapadłych zakamarkach mieszkania i nie można go było znaleźć.

Stopniowo te zniknięcia przestały sprawiać na nas wrażenie, przywykliśmy do nich i kiedy po wielu dniach znów się pojawiał, o parę cali mniejszy i chudszy, nie zatrzymywało to na dłużej naszej uwagi. Przestaliśmy po prostu brać go w rachubę, tak bardzo oddalił się od wszystkiego, co ludzkie i co rzeczywiste. Węzeł po węźle odluźniał się od nas, punkt po punkcie gubił związki łączące go ze wspólnotą ludzką.

To, co jeszcze z niego pozostało, to trochę cielesnej powłoki i ta garść bezsensownych dziwactw mogły zniknąć pewnego dnia, tak samo nie zauważone jak szara kupka śmieci, gromadząca się w kącie, którą Adela co dzień wynosiła na śmietnik.

Престанахме да обръщаме внимание на тези чудатости, в които той от ден на ден затъваше все по-дълбоко. Сякаш напълно освободен от физиологическите нужди, по цели седмици не ядеше и с всеки изминал ден задълбаваше все по-навътре в заплетените и странни афери, които ние изобщо не проумявахме. Недосегаем за нашите увещания и молби, той отговаряше с откъслеци от своя вътрешен монолог, чийто поток не можеше да бъде помътен от нищо външно. Вечно зает, болезнено оживен, с червени петна по сухите си бузи, той не ни забелязваше, не ни виждаше.

Ние свикнахме с безвредното му присъствие, с неговото тихо бърборене, с детинското, прехласнато в себе си чуруликане, чиито трели звучаха някак извън границите на нашето време. Тогава вече той понякога се губеше с дни, изчезваше някъде из забутаните кьошета на къщата и не можехме да го намерим.

Постепенно тези изчезвания престанаха да ни правят впечатление, свикнахме и когато след много дни той отново се появяваше, с още няколко сантиметра по-нисък и по-слаб, това не задържаше вниманието ни за дълго. Просто престанахме да го слагаме в сметката, толкова много се беше отдалечил от всичко човешко и реално. Възел подир възел той охлабваше връзката си с нас, една по една губеше връзките си с човешката общност. От него беше останала само телесната обвивка и шепа безсмислени чудатости, но те можеха да изчезнат някои ден също тъй незабелязано, както сивата купчинка смет, която се трупаше в ъгъла и която Адела всеки ден изнасяше на боклука.

 

Превод от полски Магдалена Атанасова

 

 

Канелените магазини; Санаториум «Клепсидра»: повести / Бруно Шулц; прев. от пол. Магдалена Атанасова. – София: Народна култура, 1990. – 286, [2] с. : il.; 20 cm

 

 

 

  SKLEPY CYNAMONOWE  _



[1] http://monika.univ.gda.pl/~literat/shulz/0002.htm

[2] http://litclub.dir.bg/library/prev/shulz/mag.html  [on-line 06.07.2003]