E
BRUNO SCHULZ:
„Wtedy zrozumiałem, co mam czynić, i pełen zapału
zacząłem z szaf wyciągać stare foliały, wypisane i rozsypujące się księgi
handlowe ojca i rzucałem je na podłogę pod ten słup ognisty, który leżał na
powietrzu i pałał. Nie można mi było nastarczyć papieru. Brat i matka
przybiegali wciąż z nowymi naręczami starych gazet i dzienników i rzucali je
stosami na ziemię. A ja siedziałem wśród tych papierów, oślepiony blaskiem, z
oczami pełnymi eksplozyj, rakiet i kolorów, i rysowałem. Rysowałem w pośpiechu,
w panice, na poprzek, na ukos, poprzez zadrukowane i zapisane stronice. Moje
kolorowe ołówki latały w natchnieniu przez kolumny nieczytelnych tekstów,
biegły w genialnych gryzmołach, w karkołomnych zygzakach, zwęźlając się
raptownie w anagramy wizyj, w rebusy świetlistych objawień, i znów rozwiązując
się w puste i ślepe błyskawice, szukające tropu natchnienia.”
Bruno Schulz, Genialna
epoka