ULICA
KROKODYLI [1] |
THE
STREET OF CROCODILES [2] |
Mój ojciec przechowywał w dolnej szufladzie swego
głębokiego biurka starą i piękną mapę naszego miasta. |
My father
kept in the lower drawer of his large desk an old and beautiful map of our
city. |
Był to cały wolumen in folio pergaminowych kart,
które pierwotnie spojone skrawkami płótna, tworzyły ogromną mapę ścienną w
kształcie panoramy z ptasiej perspektywy. |
It was a
whole folio sheaf of parchment pages which, originally fastened with strips
of linen, formed an enormous wall map, a bird's eye panorama. |
Zawieszona na ścianie, zajmowała niemal przestrzeń
całego pokoju i otwierała daleki widok na całą dolinę Tyśmienicy, wijącej się
falisto bladozłotą wstęgą, na całe pojezierze szeroko rozlanych moczarów i
stawów, na pofałdowane przedgórza, ciągnące się ku południowi, naprzód z
rzadka, potem coraz tłumniejszymi pasmami, szachownicą okrągławych wzgórzy,
coraz mniejszych i coraz bledszych, w miarę jak odchodziły ku złotawej i
dymnej mgle horyzontu. Z tej zwiędłej dali peryferii wynurzało się miasto i
rosło ku przodowi, naprzód jeszcze w nie zróżnicowanych kompleksach, w
zwartych blokach i masach domów, poprzecinanych głębokimi parowami ulic, by
bliżej jeszcze wyodrębnić się w pojedyncze kamienice, sztychowane z ostrą
wyrazistością widoków oglądanych przez lunetę. Na tych bliższych planach
wydobył sztycharz cały zawikłany i wieloraki zgiełk ulic i zaułków, ostrą
wyrazistość gzymsów, architrawów, archiwolt i pilastrów, świecących w późnym
i ciemnym złocie pochmurnego popołudnia, które pogrąża wszystkie załomy i
framugi w głębokiej sepii cienia. Bryły i pryzmy tego cienia wcinały się, jak
plastry ciemnego miodu, w wąwozy ulic, zatapiały w swej ciepłej, soczystej
masie tu całą połowę ulicy, tam wyłom między domami, dramatyzowały i orkiestrowały
ponurą romantyką cieni tę wieloraką polifonię architektoniczną. |
Hung on the
wall, the map covered it almost entirely and opened a wide view on the valley
of the River Tysmienica which wound itself like a wavy ribbon of pale gold,
on the maze of widely spreading ponds and marshes, on the high ground rising
towards the south, gently at first, then in ever tighter ranges, in a
chessboard of rounded hills, smaller and paler as they receded towards the
misty yellow fog of the horizon. From that faded distance of the periphery,
the city rose and grew towards the centre of the map, an undifferentiated
mass at first, a dense complex of blocks and houses, cut by deep canyons of
streets, to become on the first plan a group of single houses, etched with the
sharp clarity of a landscape seen through binoculars. In that section of the
map, the engraver concentrated on the complicated and manifold profusion of
streets and alleyways, the sharp lines of cornices, architraves, archivolts
and pilasters, lit by the dark gold of a late and cloudy afternoon which
steeped all corners and recesses in the deep sepia of shade. The solids and
prisms of that shade darkly honeycombed the ravines of streets, drowning in a
warm colour here half a street, there a gap between houses. They dramatized
and orchestrated in a bleak romantic chiaroscuro the complex architectural
polyphony. |
Na tym planie, wykonanym w stylu barokowych prospektów,
okolica Ulicy Krokodylej świeciła pustą bielą, jaką na kartach geograficznych
zwykło się oznaczać okolice podbiegunowe, krainy niezbadane i niepewnej
egzystencji. Tylko linie kilku ulic wrysowane tam były czarnymi kreskami i
opatrzone nazwami w prostym, nieozdobnym piśmie, w odróżnieniu od szlachetnej
antykwy innych napisów. Widocznie kartograf wzbraniał się uznać przynależność
tej dzielnicy do zespołu miasta i zastrzeżenie swe wyraził w tym odrębnym i
postponującym wykonaniu. |
On that
map, made in the style of baroque panoramas, the area of the Street of
Crocodiles shone with the empty whiteness that usually marks polar regions or
unexplored countries of which almost nothing is known. The lines of only a
few streets were marked in black and their names given in simple, unadorned lettering,
different from the noble script of the other captions. The cartographer must
have been loath to include that district in the city and his reservations
found expression in the typographical treatment. |
Aby zrozumieć tę rezerwę, musimy już teraz zwrócić
uwagę na dwuznaczny i wątpliwy charakter tej dzielnicy, tak bardzo
odbiegający od zasadniczego tonu całego miasta. |
In order to
understand these reservations, we must draw attention to the equivocal and
doubtful character of that peculiar area, so unlike the rest of the city. |
Był to dystrykt przemysłowo-handlowy z podkreślonym
jaskrawo charakterem trzeźwej użytkowości. Duch czasu, mechanizm ekonomiki,
nie oszczędził i naszego miasta i zapuścił korzenie na skrawku jego
peryferii, gdzie rozwinął się w pasożytniczą dzielnicę. |
It was an
industrial and commercial district, its soberly utilitarian character
glaringly underlined. The spirit of the times, the mechanism of economics,
had not spared our city and had taken root in a sector of its periphery which
then developed into a parasitical quarter. |
Kiedy w starym mieście panował wciąż jeszcze nocny,
pokątny handel, pełen solennej ceremonialności, w tej nowej dzielnicy
rozwinęły się od razu nowoczesne, trzeźwe formy komercjalizmu.
Pseudoamerykanizm, aszczepiony na starym, zmurszałym gruncie miasta,
wystrzelił tu bujną, lecz pustą i bezbarwną wegetacją tandetnej, lichej
pretensjonalności. Widziało się tam tanie, marnie budowane kamienice o
karykaturalnych fasadach, oblepione monstrualnymi sztukateriami z popękanego
gipsu. Stare, krzywe domki podmiejskie otrzymały szybko sklecone portale,
które dopiero bliższe przyjrzenie demaskowało jako nędzne imitacje
wielkomiejskich urządzeń. Wadliwe, mętne i brudne szyby, łamiące w falistych
refleksach ciemne odbicie ulicy, nie heblowane drzewo portali, szara
atmosfera jałowych tych wnętrzy, osiadających pajęczyną i kłakami kurzu na
wysokich półkach i wzdłuż odartych i kruszących się ścian, wyciskały tu, na
sklepach, piętno dzikiego Klondike. Tak ciągnęły się jeden za drugim magazyny
krawców, konfekcje, składy porcelany, drogerie, zakłady fryzjerskie. Szare
ich, wielkie szyby wystawowe nosiły ukośnie lub w półkolu biegnące napisy ze
złoconych plastycznych liter: CONFISERIE, MANUCURE, KING OF ENGLAND. |
While in
the old city a nightly semi-clandestine trade prevailed, marked by
ceremonious solemnity, in the new district modern, sober forms of commercial
endeavour had flourished at once. The pseudoAmericanism, grafted on the old,
crumbling core of the city, shot up here in a rich but empty and colourless
vegetation of pretentious vulgarity. One could see there cheap jerry-built
houses with grotesque facades, covered with a monstrous stucco of cracked
plaster. The old, shaky suburban houses had large hastily constructed portals
grafted on to them which only on close inspection revealed themselves as
miserable imitations of metropolitan splendour. Dull, dirty and faulty glass
panes in which dark pictures of the street were wavily reflected, the badly
planed wood of the doors, the grey atmosphere of those sterile interiors
where the high shelves were cracked and the crumbling walls were covered with
cobwebs and thick dust, gave these shops the stigma of some wild Klondike. In
row upon row there spread tailors' shops, general outfitters, china stores,
chemists' shops and barbers' saloons. Their large grey display windows bore
slanting semicircular inscriptions in thick gilt letters: CONFISERIE,
MANICURE, KING OF ENGLAND. |
Rdzenni mieszkańcy miasta trzymali się z dala od tej
okolicy, zamieszkiwanej przez szumowiny, przez gmin, przez kreatury bez
charakteru, bez gęstości, przez istną lichotę moralną, tę tandetną odmianę
człowieka, która rodzi się w takich efemerycznych środowiskach. Ale w dniach
upadku, w godzinach niskiej pokusy zdarzało się, że ten lub ów z mieszkańców
miasta zabłąkiwał się na wpół przypadkiem w tę wątpliwą dzielnicę. Najlepsi
nie byli czasem wolni od pokusy dobrowolnej degradacji, zniwelowania granic i
hierarchii, pławienia się w tym płytkim błocie wspólnoty, łatwej intymności,
brudnego zmieszania. Dzielnica ta była eldoradem takich dezerterów moralnych,
takich zbiegów spod sztandaru godności własnej. Wszystko zdawało się tam
podejrzane i dwuznaczne, wszystko zapraszało sekretnym mrugnięciem, cynicznie
artykułowanym gestem, wyraźnie przy-mrużonym perskim okiem do nieczystych
nadziei, wszystko wyzwalało z pęt niską naturę. |
The old
established inhabitants of the city kept away from that area where the scum,
the lowest orders had settled-creatures without character, without
background, moral dregs, that inferior species of human being which is born
in such ephemereal communities. But on days of defeat, in hours of moral
weakness, it would happen that one or another of the city dwellers would
venture half by chance into that dubious district. The best among them were
not entirely free from the temptation of voluntary degradation, of breaking
down the barriers of hierarchy, of immersion in that shallow mud of
companionship, of easy intimacy, of dirty intermingling. The district was an
Eldorado for such moral deserters. Everything seemed suspect and equivocal
there, everything promised with secret winks, cynically stressed gestures,
raised eyebrows, the fulfilment of impure hopes, everything helped to release
the lowest instincts from their shackles. |
Mało kto, nie uprzedzony, spostrzegał dziwną osobliwość
tej dzielnicy: brak barw, jak gdyby w tym tandetnym, w pośpiechu wyrosłym
mieście nie można było sobie pozwolić na luksus kolorów. Wszystko tam było
szare jak na jednobarwnych fotografiach, jak w ilustrowanych prospektach.
Podobieństwo to wychodziło poza zwykłą metaforę, gdyż chwilami, wędrując po
tej części miasta, miało się w istocie wrażenie, że wertuje się w jakimś prospekcie,
w nudnych rubrykach komercjalnych ogłoszeń, wśród których zagnieździły się
pasożytniczo podejrzane anonse, drażliwe notatki, wątpliwe ilustracje; i
wędrówki te były równie jałowe i bez rezultatu jak ekscytacje fantazji,
pędzonej przez szpalty i kolumny pornograficznych druków. |
Only a few
people noticed the peculiar characteristics of that district: the fatal lack
of colour, as if that shoddy, quickly growing area could not afford the
luxury of it. Everything was grey there as in blackand-white photographs, or
in cheap illustrated catalogues. This similarity was real rather than
metaphorical because at times, when wandering in those parts, one in fact
gained the impression that one was turning the pages of a prospectus, looking
at columns of boring commercial advertisements, among which suspect
announcements nestled like parasites, together with dubious notices and
illustrations with a double meaning. And one's wandering proved as sterile
and pointless as the excitement produced by a close study of pornographic
albums. |
Wchodziło się do jakiegoś krawca, żeby zamówić ubranie
– ubranie o taniej elegancji, tak charakterystycznej dla tej dzielnicy. Lokal
był wielki i pusty, bardzo wysoki i bezbarwny. Ogromne wielopiętrowe półki
wznoszą się jedne nad drugimi w nie określoną wysokość tej hali. Kondygnacje
pustych półek wyprowadzają wzrok w górę aż pod sufit, który może być niebem
lichym, bezbarwnym, odrapanym niebem tej dzielnicy. Natomiast dalsze
magazyny, które widać przez otwarte drzwi, pełne są aż pod sufit pudeł i
kartonów, piętrzących się ogromną kartoteką, która rozpada się w górze, pod
zagmatwanym niebem strychu w kubaturę pustki, w jałowy budulec nicości. Przez
wielkie szare okna, kratkowane wielokrotnie jak arkusze papieru
kancelaryjnego, nie wchodzi światło, gdyż przestrzeń sklepu już napełniona
jest, jak wodą, indyferentną szarą poświatą, która nie rzuca cienia i nie
akcentuje niczego. Wnet nawija się jakiś smukły młodzieniec, zadziwiająco
usłużny, giętki i nieodporny, ażeby dogodzić naszym życzeniom i zalać nas
tanią i łatwą wymową subiekta. Ale gdy, gadając, rozwija ogromne postawy
sukna, przymierza, fałduje i drapuje niekończącą się strugę materiału,
przepływającą przez jego ręce, formując z jego fal iluzoryczne surduty i
spodnie, cała ta manipulacja wydaje się czymś nieistotnym, pozorem, komedią,
ironicznie zarzuconą zasłoną na prawdziwy sens sprawy. |
If one
entered for example a tailor's shop to order a suit-a suit of cheap elegance
characteristic of the district-one found that the premises were large and
empty, the rooms high and colourless. Enormous shelves rose in tiers into the
undefined height of the room and drew one's eyes towards the ceiling which
might be the sky-the shoddy, faded sky of that quarter. On the other hand the
storerooms which could be seen through the open door,
were stacked high with boxes and crates-an enormous filing cabinet rising to
the attic to disintegrate into the geometry of emptiness, into the timbers of
a void. The large grey windows, ruled like the pages of a ledger, did not
admit daylight yet the shop was filled with a watery anonymous grey light
which did not throw shadows and did not stress anything. Soon, a slender
young man appeared, astonishingly servile, agile and compliant, to satisfy
one's requirements and to drown one in the smooth flow of his cheap sales
talk. But when, talking all the time, he unrolled an enormous piece of cloth,
fitting, folding and draping the stream of material, forming it into
imaginary jackets and trousers, that whole manipulation seemed suddenly
unreal, a sham comedy, a screen ironically placed to hide the true meaning of
things. |
Panienki sklepowe, smukłe i czarne, każda z jakąś skazą
piękności (charakterystyczną dla tej dzielnicy wybrakowanych artykułów),
wchodzą i wychodzą, stają w drzwiach magazynów, sondując oczyma, czy rzecz
wiadoma (powierzona doświadczonym rękom subiekta) dojrzewa do punktu,
właściwego. Subiekt przymila się i kryguje i chwilami robi wrażenie
transwestyty. Chciałoby się go ująć pod miękko zarysowaną brodę lub
uszczypnąć w upudrowany blady policzek, gdy z porozumiewawczym półspojrzeniem
dyskretnie zwraca uwagę na markę ochronną towaru, markę o przejrzystej
symbolice. |
The tall
dark salesgirls, each with a flaw in her beauty (appropriately for that district
of remaindered goods), came and went, stood in the doorways watching to see
whether the business entrusted to the experienced care of the salesman had
reached a suitable point. The salesman simpered and pranced around like a
transvestite. One wanted to lift up his receding chin or pinch his pale
powdered cheek as with a stealthy meaningful look he discreetly pointed to
the trademark on the material, a trademark of transparent symbolism. |
Z wolna sprawa wyboru ubrania schodzi na plan dalszy.
Ten miękki do efeminacji i zepsuty młodzieniec, pełen zrozumienia, dla
najintymniejszych poruszeń klienta, przesuwa teraz przed jego oczyma osobliwe
marki ochronne, całą bibliotekę znaków ochronnych, gabinet kolekcjonerski
wyrafinowanego zbieracza. Pokazywało się wówczas, że magazyn konfekcji był
tylko fasadą, za którą kryła się antykwarnia, zbiór wysoce dwuznacznych
wydawnictw i druków prywatnych. Usłużny subiekt otwiera dalsze składy,
wypełnione aż po sufit książkami, rycinami, fotografiami. Te winiety, te ryciny
przechodzą stokrotnie najśmielsze nasze marzenia. Takich kulminacyj zepsucia,
takich wymyślności wyuzdania nie przeczuwaliśmy nigdy. |
Slowly the
selection of the suit gave place to the second stage of the plan. The
effeminate and corrupted youth, receptive to the client's most intimate
stirrings, now put before him a selection of the most peculiar trade marks, a
whole library of labels, a cabinet displaying the
collection of a sophisticated connoisseur. It then appeared that the
outfitter's shop was only a facade behind which there was an antique shop
with a collection of highly questionable books and private editions. The
servile salesman opened further storerooms, filled to the ceiling with books,
drawings and photographs. These engravings and etchings were beyond our
boldest expectations: not even in our dreams had we anticipated such depths
of corruption, such varieties of licentiousness. |
Panienki sklepowe przesuwają się coraz częściej
pomiędzy szeregami książek, szare i papierowe, ale pełne pigmentu w zepsutych
twarzach, ciemnego pigmentu brunetek o lśniącej i tłustej czarności, która
zaczajona w oczach, z nagła wybiegała z nich zygzakiem lśniącego karakoniego
biegu. Ale i w spalonych rumieńcach, w pikantnych stygmatach pieprzyków, we
wstydliwych znamionach ciemnego puszku zdradzała się rasa zapiekłej, czarnej
krwi. Ten barwik o nazbyt intensywnej mocy, ta mokka gęsta i aromatyczna
zdawała się plamić książki, które brały one do oliwkowej dłoni, ich
dotknięcia zdawały się je farbować i zostawiać w powietrzu ciemny deszcz
piegów, smugę tabaki, jak purchawka o podniecającej, animalnej woni.
Tymczasem powszechna rozwiązłość zrzucała coraz bardziej hamulce pozorów.
Subiekt, wyczerpawszy swą natarczywą aktywność, przechodził powoli do
kobiecej bierności. Leży teraz na jednej z wielu kanap, porozstawianych wśród
rejonów książek, w jedwabnej pidżamie, odsłaniającej kobiecy dekolt. Panienki
demonstrują, jedna przed drugą, figury i pozycje rycin okładkowych, inne
zasypiają już na prowizorycznych posłaniach. Nacisk na klienta rozluźniał
się. Wypuszczano go z kręgu natarczywego zainteresowania, pozostawiano sobie
samemu. Subiektki zajęte rozmową nie zwracały nań więcej uwagi. Odwrócone do
niego tyłem lub bokiem, przystawały w aroganckim kontrapoście, przestępowały
z nogi na nogę, grając kokieteryjnym obuwiem, przepuszczały z góry na dół po
smukłym ciele wężową grę członków, atakując nią spoza swej niedbałej
nieodpowiedzialności podnieconego widza, którego ignorowały. Tak cofano się,
wsuwano w głąb z wyrachowaniem, otwierając wolną przestrzeń dla aktywności
gościa. Skorzystajmy z tego momentu nieuwagi, ażeby wymknąć się
nieprzewidzianym konsekwencjom tej niewinnej wizyty i wydostać się na ulicę. |
The
salesgirls now walked up and down between the rows of books, their faces,
like grey parchment, marked with the dark greasy pigment spots of brunettes,
their shiny dark eyes shooting out sudden zigzag cockroachy looks. But even
their dark blushes, the piquant beauty spots, the traces of down on their
upper lips betrayed their thick, black blood. Their over-intense colouring,
like that of an aromatic mocca, seemed to stain the books which they took
into their olive hands, their touch seemed to run on the pages and leave in
the air a dark trail of freckles, a smudge of tobacco, as does a truffle with
its exciting, animal smell. In the meantime, lasciviousness had become
general. The salesman, exhausted by his eager importuning, slowly withdrew
into feminine passivity. He now lay on one of the many sofas which stood
between the bookshelves, wearing a pair of deeply cut silk pyjamas. Some of
the girls demonstrated to one another the poses and postures of the drawings
on the book-jackets, while others settled down to sleep on makeshift beds.
The pressure on the client had eased. He was now released from the circle of
eager interest and left more or less alone. The salesgirls, busy talking,
ceased to pay any attention to him. Turning their backs on him they adopted
arrogant poses, shifting their weight from foot to foot, making play with
their frivolous footwear, abandoning their slim bodies to the serpentine
movements of their limbs and thus laid siege to the excited onlooker whom
they pretended to ignore behind a show of assumed indifference. This retreat
was calculated to involve the guest more deeply, while appearing to leave him
a free hand for his own initiative. But let us take advantage of that moment
of inattention to escape from these unexpected consequences of an innocent
call at the tailor's, and slip back into the street. |
Nikt nas nie zatrzymuje. Przez korytarze książek,
pomiędzy długimi regałami czasopism i druków wydostajemy się ze sklepu i oto
jesteśmy w tym miejscu Ulicy Krokodylej, gdzie z wyniesionego jej punktu
widać niemal całą długość tego szerokiego traktu aż do dalekich, nie
wykończonych zabudowań dworca kolejowego. Jest to szary dzień, jak zawsze w
tej okolicy, i cała sceneria wydaje się chwilami fotografią z ilustrowanej
gazety, tak szare, tak płaskie są domy, ludzie i pojazdy. Ta rzeczywistość
jest cienka jak papier i wszystkimi szparami zdradza swą imitatywność.
Chwilami ma się wrażenie, że tylko na małym skrawku przed nami układa się
wszystko przykładnie w ten pointowany obraz bulwaru wielkomiejskiego, gdy
tymczasem już na bokach rozwiązuje się i rozprzęga ta zaimprowizowana
maskarada i, niezdolna wytrwać w swej roli, rozpada się za nami w gips i
pakuły, w rupieciarnię jakiegoś ogromnego pustego teatru. Napięcie pozy,
sztuczna powaga maski, ironiczny patos drży na tym naskórku. Ale dalecy
jesteśmy od chęci demaskowania widowiska. Wbrew lepszej wiedzy czujemy się
wciągnięci w tandetny czar dzielnicy. Zresztą nie brak w obrazie miasta i
pewnych cech autoparodii. Rzędy małych, parterowych domków podmiejskich
zmieniają się z wielopiętrowymi kamienicami, które zbudowane jak z kartonu,
są konglomeratem szyldów, ślepych okien biurowych, szklistoszarych wystaw,
reklam i numerów. Pod domami płynie rzeka tłumu. Ulica jest szeroka jak
bulwar wielkomiejski, ale jezdnia, jak place wiejskie, zrobiona jest z ubitej
gliny, pełna wybojów, kałuży i trawy. Ruch uliczny dzielnicy służy do
porównań w tym mieście, mieszkańcy mówią o nim z dumą i porozumiewawczym
błyskiem w oku. Szary, bezosobisty ten tłum jest nader przejęty swą rolą i
pełen gorliwości w demonstrowaniu wielkomiejskiego pozoru. Wszelako, mimo
zaaferowania i intere-sowności, ma się wrażenie błędnej, monotonnej,
bezcelowej wędrówki, jakiegoś sennego korowodu marionetek. Atmosfera dziwnej
błahości przenika tę całą scenerię, tłum płynie monotonnie i, rzecz dziwna widzi
się go zawsze jakby niewyraźnie, figury przepływają w splątanym, łagodnym
zgiełku, nie dochodząc do zupełnej wyrazistości. Czasem tylko wyławiamy z
tego gwaru wielu głów jakieś ciemne, żywe spojrzenie, jakiś czarny melonik
nasunięty głęboko na głowę, jakieś pół twarzy rozdarte uśmiechem, z ustami,
które właśnie coś powiedziały, jakąś nogę wysuniętą w kroku i tak już
zastygłą na zawsze. |
No one
stops us. Through the corridors of books, from between the long shelves
filled with magazines and prints, we make our way out of the shop and find
ourselves in that part of Crocodile Street where from the higher level one
can see almost its whole length down to the distant, as yet unfinished
buildings of the railway station. It is, as usual in that district, a grey day,
and the whole scene seems at times like a photograph in an illustrated
magazine, so grey, so one-dimensional are the houses, the people and the
vehicles. Reality is as thin as paper and betrays with all its cracks its
imitative character. At times one has the impression that it is only the
small section immediately before us that falls into the expected
pointillistic picture of a city thoroughfare, while on either side, the
improvised masquerade is already disintegrating and, unable to endure, crumbles
behind us into plaster and sawdust, into the lumber room of an enormous,
empty theatre. The tenseness of an artificial pose, the assumed earnestness
of a mask, an ironical pathos tremble on this facade. But far be it from us
to wish to expose this sham. Despite our better judgment we are attracted by
the tawdry charm of the district. Besides, that pretense of a city has some
of the features of self-parody. Rows of small, one-storey suburban houses
alternate with many-storeyed buildings which, looking as if made of
cardboard, are a mixture of blind office windows, of grey-glassed display
windows, of fascia, of advertisements and numbers. Among the houses the
crowds stream by. The street is as broad as a city boulevard, but the roadway
is made, like village squares, of beaten clay, full of puddles and overgrown
with grass. The street traffic of that area is a by-word in the city; all its
inhabitants speak about it with pride and a knowing look. That grey,
impersonal crowd is rather self-conscious of its role, eager to live up to
its metropolitan aspirations. All the same, despite the bustle and sense of
purpose, one has the impression of a monotonous, aimless wandering, of a
sleepy processing of puppets. An atmosphere of strange insignificance
pervades the scene. The crowd flows lazily by, and, strange to say, one can
see it only indistinctly; the figures pass in gentle disarray, never reaching
complete sharpness of outline. Only at times do we catch among the turmoil of
many heads a dark vivacious look, a black bowler hat worn at an angle, half a
face split by a smile formed by lips which had just finished speaking, a foot
thrust forward to take a step and fixed for ever in that position. |
Osobliwością dzielnicy są dorożki bez woźniców,
biegnące samopas po ulicach. Nie jakoby nie było tu dorożkarzy, ale wmieszani
w tłum i zajęci tysiącem spraw, nie troszczą się o swe dorożki. W tej
dzielnicy pozoru i pustego gestu nie przywiązuje się zbytniej wagi do ścisłego
celu jazdy i pasażerowie powierzają się tym błędnym pojazdom z
lekkomyślnością, która cechuje tu wszystko. Nieraz można ich widzieć na
niebezpiecznych zakrętach, wychylonych daleko z połamanej budy, jak z lejcami
w dłoniach przeprowadzają z natężeniem trudny manewr wymijania. |
A peculiarity of that district are the cabs without
coachmen, driving along unattended. It is not as if there were no cabbies,
but mingling with the crowd and busy with a thousand affairs of their own,
they do not bother about their carriages. In that area of sham and empty
gestures no one pays much attention to the precise purpose of a cab ride and
the passengers entrust themselves to these erratic conveyances with the
thoughtlessness which characterizes everything here. From time to time one
can see them at dangerous corners, leaning far out from under the broken roof
of a cab as, with the reins in their hands, they perform with some difficulty
the tricky manoeuvre of overtaking. |
Mamy w tej dzielnicy także tramwaje. Ambicja rajców
miejskich święci tu najwyższy swój triumf Ale pożałowania godny jest widok
tych wozów, zrobionych z papier mâché, o ścianach powyginanych i
zmiętych od wieloletniego użytku. Często brak im zupełnie przedniej ściany
tak, że widzieć można w przejeździe pasażerów, siedzących sztywnie i
zachowujących się z wielką godnością. Tramwaje te popychane są przez tragarzy
miejskich. Najdziwniejszą atoli rzeczą jest komunikacja kolejowa na Ulicy
Krokodylej. |
There are
also trams here. In them the ambition of the city councillors has achieved
its greatest triumph. The appearance of these trams, though, is pitiful, for
they are made of papier mache with warped sides dented from the misuse of
many years. They often have no fronts, so that in passing one can see the passengers,
sitting stiffly and behaving with great decorum. These trams are pushed by
the town porters. The strangest thing of all is, however, the railway system
in the Street of Crocodiles. |
Czasami, w nieregularnych porach dnia, gdzieś ku
końcowi tygodnia można zauważyć tłum ludzi czekających na zakręcie ulicy na
pociąg. Nie jest się nigdy pewnym, czy przyjedzie i gdzie stanie, i zdarza
się często, że ludzie ustawiają się w dwóch różnych punktach, nie mogąc
uzgodnić swych poglądów na miejsce przystanku. Czekają długo i stoją czarnym
milczącym tłumem wzdłuż ledwo zarysowanych śladów toru, z twarzami w profilu,
jak szereg bladych masek z papieru, wyciętych w fantastyczną linię
zapatrzenia. I wreszcie niespodzianie zajeżdża, już wjechał z bocznej uliczki,
skąd go oczekiwano, niski jak wąż, miniaturowy, z małą, sapiącą, krępą
lokomotywą. Wjechał w ten czarny szpaler i ulica staje się ciemna od tego
ciągu wozów, siejących pył węglowy. Ciemne sapanie parowozu i powiew dziwnej
powagi, pełnej smutku, tłumiony pośpiech i zdenerwowanie zamieniają ulicę na
chwilę w halę dworca kolejowego w szybko zapadającym zmierzchu zimowym. |
Occasionally,
at different times of day towards the end of the week, one can see groups of
people waiting at a crossroads for a train. One is never sure whether the
train will come at all or where it will stop if it does. It often happens
therefore that people wait in two different places, unable to agree where the
stop is. They wait for a long time standing in a black, silent bunch alongside
the barely visible lines of the track, their faces in profile: a row of pale
cut-out paper figures, fixed in an expression of anxious peering. At last the
train suddenly appears: one can see it coming from the expected side street,
low like a snake, a miniature train with a squat, puffing locomotive. It
enters the black corridor, and the street darkens from the coal dust
scattered by the line of carriages. The heavy breathing of the engine and the
wave of a strange sad seriousness, the suppressed hurry and excitement
transform the street for a moment into the hall of a railway station in the
quickly falling winter dusk. |
Plagą naszego miasta jest ażiotaż biletów kolejowych i
przekupstwo. |
A black market
in railway tickets and bribery in general are the especial plagues of our
city. |
W ostatniej chwili, gdy pociąg już stoi na stacji,
toczą się w nerwowym pośpiechu pertraktacje z przekupnymi urzędnikami linii
żelaznej. Zanim te negocjacje się kończą, pociąg rusza, odprowadzany przez
wolno sunący, rozczarowany tłum, który odprowadza go daleko, ażeby się
wreszcie rozproszyć. |
At the last
moment, when the train is already in the station, negotiations are conducted
in nervous haste with corrupt railway officials. Before these are completed,
the train starts, followed slowly by a crowd of disappointed passengers who
accompany it a long way down the line before finally dispersing. |
Ulica, zacieśniona na chwilę do tego zaimprowizowanego
dworca, pełnego zmierzchu i tchnienia dalekich dróg – rozwidnia się znowu,
rozszerza i przepuszcza znów swym korytem beztroski monotonny tłum
spacerowiczów, który wędruje wśród gwaru rozmów wzdłuż wystaw sklepowych,
tych brudnych, szarych czworoboków, pełnych tandetnych towarów, wielkich
woskowych manekinów i lalek fryzjerskich. |
The street,
reduced for a moment to form an improvised station filled with gloom and the
breath of distant travel, widens out again, becomes lighter and again allows
the carefree crowd of chattering passers-by to stroll past the shop
windows-those dirty grey squares filled with shoddy goods, tall wax dummies
and barbers' dolls. |
Wyzywająco ubrane, w długich koronkowych sukniach
przechodzą prostytutki. Mogą to być zresztą żony fryzjerów lub kapelmistrzów
kawiarnianych. Idą drapieżnym, posuwistym krokiem i mają w niedobrych,
zepsutych twarzach nieznaczną skazę, która je przekreśla; zezują czarnym,
krzywym zezem lub mają usta rozdarte, lub brak im koniuszka nosa. |
Showily
dressed in long lace-trimmed gowns, prostitutes have begun to circulate. They
might even be the wives of hairdressers or restaurant band-leaders. They
advance with a brisk rapacious step, each with some small flaw in her evil
corrupted face; their eyes have a black, crooked squint, or they have
hare-lips, or the tips of their noses are missing. |
Mieszkańcy miasta dumni są z tego odoru zepsucia,
którym tchnie Ulica Krokodyli. Nie mamy potrzeby niczego sobie odmawiać –
myślą z dumą – stać nas i na prawdziwą wielkomiejską rozpustę. Twierdzą oni,
że każda kobieta w tej dzielnicy jest kokotą. W istocie wystarczy zwrócić
uwagę na którąś – a natychmiast spotyka się to uporczywe, lepkie spojrzenie,
które nas zmraża rozkoszną pewnością. Nawet dziewczęta szkolne noszą tu w
pewien charakterystyczny sposób kokardy, stawiają swoistą manierą smukłe nogi
i mają tę nieczystą skazę w spojrzeniu, w której leży preformowane przyszłe
zepsucie. |
The inhabitants
of the city are quite proud of the odour of corruption emanating from
Crocodile Street. "There is no need for us to go short of anything, " they say proudly to themselves, "we even
have truly metropolitan vices." They maintain that every woman in that
district is a tart. In fact, it is enough to stare at any of them, and at
once you meet an insistent clinging look which freezes you with the certainty
of fulfilment. Even the schoolgirls wear their hair-ribbons in a
characteristic way and walk on their slim legs with a peculiar step, an
impure expression in their eyes that foreshadows their future corruption. |
A jednak – a jednak czy mamy zdradzić ostatnią
tajemnicę tej dzielnicy, troskliwie ukrywany sekret Ulicy Krokodyli? |
And yet,
and yet-are we to betray the last secret of that district, the carefully
concealed secret of Crocodile Street? |
Kilkakrotnie w trakcie naszego sprawozdania stawialiśmy
pewne znaki ostrzegawcze, dawaliśmy w delikatny sposób wyraz naszym
zastrzeżeniom. Uważny czytelnik nie będzie nie przygotowany na ten ostateczny
obrót sprawy. Mówiliśmy o imitatywnym, iluzorycznym charakterze tej
dzielnicy, ale słowa te mają zbyt ostateczne i stanowcze znaczenie, by
określić połowiczny i niezdecydowany charakter jej rzeczywistości. |
Several
times during our account we have given warning signals, we have intimated
delicately our reservations. An attentive reader will therefore not be
unprepared for what is to follow. We spoke of the imitative, illusory
character of that area, but these words have too precise and definite a
meaning to describe its half-baked and undecided reality. |
Język nasz nie posiada określeń, które by dozowały
niejako stopień realności, definiowały jej gęstość. Powiedzmy bez ogródek:
fatalnością tej dzielnicy jest, że nic w niej nie dochodzi do skutku, nic nie
dobiega do swego definitivum, wszystkie ruchy rozpoczęte zawisają w
powietrzu, wszystkie gesty wyczerpują się przedwcześnie i nie mogą
przekroczyć pewnego martwego punktu. Mogliśmy już zauważyć wielką bujność i
rozrzutność – w intencjach, w projektach i antycypacjach, która cechuje tę
dzielnicę. Cała ona nie jest niczym innym jak fermentacją pragnień,
przedwcześnie wybujałą i dlatego bezsilną i pustą. W atmosferze nadmiernej
łatwości kiełkuje tutaj każda najlżejsza zachcianka, przelotne napięcie
puchnie i rośnie w pustą, wydętą narośl, wystrzela szara i lekka wegetacja
puszystych chwastów, bezbarwnych włochatych maków, zrobiona z nieważkiej
tkanki majaku i haszyszu. Nad całą dzielnicą unosi się leniwy i rozwiązły
fluid grzechu i domy, sklepy, ludzie wydają się niekiedy dreszczem na jej
gorączkującym ciele, gęsią skórką na jej febrycznych marzeniach. Nigdzie, jak
tu, nie czujemy się tak zagrożeni możliwościami, wstrząśnięci bliskością
spełnienia, pobladli i bezwładni rozkosznym struchleniem ziszczenia. Lecz na tym się też
kończy. |
Our
language has no definitions which would weigh, so to speak, the grade of
reality, or define its suppleness. Let us say it bluntly: the misfortune of
that area is that nothing ever succeeds there, nothing can ever reach a
definite conclusion. Gestures hang in the air,
movements are prematurely exhausted and cannot overcome a certain point of
inertia. We have already noticed the great bravura and prodigality in
intentions, projects and anticipations which are one of the characteristics
of the district. It is in fact no more than a fermentation of desires,
prematurely aroused and therefore impotent and empty. In an atmosphere of
excessive facility, every whim flies high, a passing excitement swells into
an empty parasitic growth; a light grey vegetation of fluffy weeds, of
colourless poppies sprouts forth, made from a weightless fabric of nightmares
and hashish. Over the whole area there floats the lazy licentious smell of
sin, and the houses, the shops, the people seem sometimes no more than a
shiver on its feverish body, the gooseflesh of its febrile dreams. Nowhere as
much as there do we feel threatened by possibilities, shaken by the nearness
of fulfilment, pale and faint with the delightful rigidity of realization.
And that is as far as it goes. |
Przekroczywszy pewien punkt napięcia, przypływ
zatrzymuje się i cofa, atmosfera gaśnie i przekwita, możliwości więdną i
rozpadają się w nicość, oszalałe szare maki ekscytacji rozsypują się w
popiół. |
Having
exceeded a certain point of tension, the tide stops and begins to ebb, the
atmosphere becomes unclear and troubled, possibilities
fade and decline into a void, the crazy grey poppies of excitement scatter
into ashes. |
Będziemy wiecznie żałowali, żeśmy wtedy wyszli na
chwilę z magazynu konfekcji podejrzanej konduity. Nigdy nie trafimy już doń z
powrotem. Będziemy błądzili od szyldu do szyldu i mylili się setki razy.
Zwiedzimy dziesiątki magazynów, trafimy do całkiem podobnych, będziemy
wędrowali przez szpalery książek, wertowali czasopisma i druki, konferowali
długo i zawile z panienkami o nadmiernym pigmencie i skażonej piękności,
które nie potrafią zrozumieć naszych życzeń. |
We shall
always regret that, at a given moment, we had left the slightly dubious
tailor's shop. We shall never be able to find it again. We shall wander from
shop sign to shop sign and make a thousand mistakes. We shall enter scores of
shops, see many which are similar. We shall wander along shelves upon shelves
of books, look through magazines and prints, confer
intimately and at length with young women of imperfect beauty, with an
excessive pigmentation who yet would not be able to understand our
requirements. |
Będziemy się wikłali w nieporozumieniach, aż cała nasza
gorączka i podniecenie ulotni się w niepotrzebnym wysiłku, w straconej na
próżno gonitwie. |
We shall
get involved in misunderstandings until all our fever and excitement have
spent themselves in unnecessary effort, in futile pursuit. |
Nasze nadzieje były nieporozumieniem, dwuznaczny wygląd
lokalu i służby – pozorem, konfekcja była prawdziwą konfekcją, a subiekt nie
miał żadnych ukrytych intencyj. Świat kobiecy Ulicy Krokodylej odznacza się
całkiem miernym zepsuciem, zagłuszonym grubymi warstwami przesądów moralnych
i banalnej pospolitości. W tym mieście taniego materiału ludzkiego brak także
wybujałości instynktu, brak niezwykłych i ciemnych namiętności. |
Our hopes
were a fallacy, the suspicious appearance of the premises and of the staff
were a sham, the clothes were real clothes and the salesman had no ulterior
motives. The women of Crocodile Street are depraved to only a modest extent,
stifled by thick layers of moral prejudice and ordinary banality. In that
city of cheap human material, no instincts can flourish,
no dark and unusual passions can be aroused. |
Ulica Krokodyli była koncesją naszego miasta na rzecz
nowoczesności i zepsucia wielkomiejskiego. Widocznie nie stać nas było na nic
innego jak na papierową imitację, jak na fotomontaż złożony z wycinków
zleżałych, zeszłorocznych gazet. |
The Street
of Crocodiles was a concession of our city to modernity and metropolitan
corruption. Obviously, we were unable to afford anything better than a paper
imitation, a montage of illustrations cut out from last year's mouldering
newspapers. |
Translated
from the Polish by Celina Wieniewska |
August / The Street of
Crocodiles / Father's Last Escape / The Mythologization of Reality