------------------------------------------------------------------------------------------------
Fahajas boltok / Коричные
лавки / Cinamoninės
krautuvėlės / The Cinnamon
Shops / Las tiendas de
color canela
BRUNO SCHULZ
SKLEPY
CYNAMONOWE [1] |
BRUNO ŠULC CIMETASTE PRODAVNICE [2] |
W okresie
najkrótszych, sennych dni zimowych, ujętych z obu stron, od poranku i od
wieczora, w futrzane krawędzie zmierzchów, gdy miasto rozgałęziało się coraz
głębiej w labirynty zimowych nocy, z trudem przywoływane przez krótki świt do
opamiętania, do powrotu - ojciec mój był już zatracony, zaprzedany,
zaprzysiężony tamtej sferze. |
U periodu
najkraćih, sanjivih, zimskih dana, opervažen s obe strane, od jutra i od
večeri, krznenim ivicama sumraka, dok se grad razgranavao sve dublje u
lavirinte zimskih noći s mukom dozivan od kratkog osvita k svesti na povratak
– moj otac je već bio izgubljen, prodat, zaklet drugoj sferi. |
Twarz jego i
głowa zarastały wówczas bujnie i dziko siwym włosem, sterczącym nieregularnie
wiechciami, szczecinami, długimi pędzlami, strzelającymi z brodawek, z brwi,
z dziurek od nosa – co nadawało jego fizjonomii wygląd starego, nastroszonego
lisa. |
Njegovo lice i
glava već su bili bujno i divlje zarasli u sedu kosu, koja je nepravilno
štrčala čupercima, čekinjama, dugim četkicama, koje su izbijale iz bradavica,
iz obrva, iz nozdrva – što je celoj njegovoj fizionomiji davalo izgled stare
narogušene lisice. |
Węch jego i
słuch zaostrzał się niepomiernie i znać było po grze jego milczącej i
napiętej twarzy, że za pośrednictwem tych zmysłów pozostaje on w ciągłym
kontakcie z niewidzialnym światem ciemnych zakamarków, dziur mysich,
zmurszałych przestrzeni pustych pod podłogą i kanałów kominowych. |
Njegov njuh i
sluh su se neizmerno zaoštravali i po njegovoj ćutljivoj igri i napetom licu
videlo se da je preko čula u stalnom kontaktu sa nevidljivim svetom tamnih
zakutaka, mišjih rupa, trošnih praznih prostora ispod poda i odžačkih kanala. |
Wszystkie
chroboty, trzaski nocne, tajne, skrzypiące życie podłogi miały w nim
nieomylnego i czujnego dostrzegacza, szpiega i współspiskowca. Absorbowało go
to w tym stopniu, że pogrążał się zupełnie w tej niedostępnej dla nas sferze,
z której nie próbował zdawać nam sprawy. |
Svi šušnji,
noćna pucketanja, tajni škripav život poda imali su u njemu nepogrešivog i
opreznog posmatrača, špijuna i zaverenika. To ga je u tolikoj meri
apsorbovalo da je potpuno uranjao u tu za nas nedostupnu sferu, o kojoj nije
pokušavao da nas obaveštava. |
Nieraz musiał strzepywać
palcami i śmiać się cicho do siebie samego, gdy te wybryki niewidzialnej
sfery stawały się zbyt absurdalne; porozumiewał się wówczas spojrzeniem z
naszym kotem, który również wtajemniczony w ten świat, podnosił swą cyniczną,
zimną, porysowaną pręgami twarz, mrużąc z nudów i obojętności skośne szparki
oczu. |
Često je morao
da pucka prstima i da se tiho smeje za sebe kad bi ti ispadi nevidljive sfere
postajali i suviše apsurdni; tada bi se očima sporazumevao sa našom mačkom,
koja je, takođe posvećena u taj svet, podizala svoje cinično, hladno, pegavo
lice, žmirkajući od dosade i ravnodušnosti kosim pukotinama očiju. |
Zdarzało się
podczas obiadu, że wśród jedzenia odkładał nagle nóż i widelec i z serwetą
zawiązaną pod szyją podnosił się kocim ruchem, skradał na brzuścach palców do
drzwi sąsiedniego, pustego pokoju i z największą ostrożnością zaglądał przez
dziurkę od klucza. Potem wracał do stołu, jakby zawstydzony, z zakłopotanym
uśmiechem, wśród mruknięć i niewyraźnych mamrotań, odnoszących się do
wewnętrznego monologu, w którym był pogrążony. |
Dešavalo se za vreme
ručka da je usred jela iznenada ostavljao nož i viljušku i sa servijetom
zavezanom pod grlom dizao se mačjim pokretom, na vrhovima prstiju se
prikradao vratima susedne prazne sobe i sa najvećom opreznošću zavirivao kroz
ključaonicu. Zatim bi se vraćao stolu, postiđen, sa zabrinutim osmehom, uz
gunđanje i nejasna mrmljanja, koja su se odnosila na unutrašnji monolog, u
koji se bio udubio. |
Ażeby mu
sprawić pewną dystrakcję i oderwać go od chorobliwych dociekań, wyciągała go
matka na wieczorne spacery, na które szedł, milcząc, bez oporu, ale i bez
przekonania, roztargniony i nieobecny duchem. Raz nawet poszliśmy do teatru. |
Da bismo ga malo
razonodili i odvojili od bolesnih istraživanja, majka ga je odvlačila u
večernje šetnje, u koje je išao ćutke, bez otpora, ali i bez oduševljenja,
rasejan i odsutan duhom. Jednom smo čak otišli i u pozorište. |
Znaleźliśmy się
znowu w tej wielkiej, źle oświetlonej i brudnej sali, pełnej sennego gwaru
ludzkiego i bezładnego zamętu. Ale gdy przebrnęliśmy przez ciżbę ludzką,
wynurzyła się przed nami olbrzymia bladonebieska kurtyna, jak niebo jakiegoś
innego firmamentu. Wielkie, malowane maski różowe, z wydętymi policzkami,
nurzały się w ogromnym płóciennym przestworzu. To sztuczne niebo szerzyło się
i płynęło wzdłuż i w poprzek, wzbierając ogromnym tchem patosu i wielkich
gestów, atmosferą tego świata sztucznego i pełnego blasku, który budował się
tam, na dudniących rusztowaniach sceny. Dreszcz płynący przez wielkie oblicze
tego nieba, oddech ogromnego płótna, od którego rosły i ożywały maski,
zdradzał iluzoryczność tego firmamentu, sprawiał to drganie rzeczywistości,
które w chwilach metafizycznych odczuwamy jako migotanie tajemnicy. |
Opet smo se
obreli u toj velikoj, rđavo osvetljenoj i prljavoj sali, punoj sanjivog
ljudskog žagora i haotičnog nereda. Ali kada smo se probili kroz ljudsku
gužvu, pred nas je izronila ogromna bledoplava zavesa, kao nebo nekog drugog
firmamenta. Velike, naslikane ružičaste maske, naduvenih obraza, gnjurile su
se u ogromnom platnenom prostranstvu. To veštačko nebo širilo se i teklo
uzduž i popreko, nadolazeći ogromnim dahom patosa i velikih gestova,
atmosferom tog veštačkog i punog sjaja sveta, koji se tamo gradio, na hučnim
skelama scene. Drhtanje koje je teklo preko velikog lica toga neba, dah
ogromnog platna, od koga su rasle i oživljavale maske, odavao je iluzornost
toga firmamenta, izazivao to drhtanje stvarnosti, koje u metafizičkim
trenucima osećamo kao treperenje tajne. |
Maski
trzepotały czerwonymi powiekami, kolorowe wargi szeptały coś bezgłośnie i
wiedziałem, że przyjdzie chwila, kiedy napięcie tajemnicy dojdzie do zenitu i
wtedy wezbrane niebo kurtyny pęknie naprawdę, uniesie się i ukaże rzeczy
niesłychane i olśniewające. |
Maske su
treptale crvenim obrvama, obojene usne su nešto bezglasno šaputale i ja sam
znao da će doći trenutak kada će napetost tajne dostići zenit i tada će nebo
zavese zaista pući, podići se i pokazati stvari nečuvene i zaslepljujuće. |
Lecz nie było
mi dane doczekać tej chwili, albowiem tymczasem ojciec zaczął zdradzać pewne
oznaki zaniepokojenia, chwytał się za kieszenie i wreszcie oświadczył, że
zapomniał portfelu z pieniędzmi i ważnymi dokumentami. |
Ali mi nije
bilo dato da dočekam taj trenutak, jer je otac u međuvremenu počeo davati
izvesne znake uznemirenosti, počeo je da se hvata za džepove i najzad je
izjavio da je zaboravio novčanik s novcem i važnim dokumentima. |
Po krótkiej naradzie
z matką, w której uczciwość Adeli została poddana pospiesznej, ryczałtowej
ocenie, zaproponowano mi, żebym wyruszył do domu na poszukiwanie portfelu.
Zdaniem matki do rozpoczęcia widowiska było jeszcze wiele czasu i przy mojej
zwinności mogłem na czas powrócić. |
Posle kratkog
savetovanja sa majkom, u kome je Adelino poštenje bilo podvrgnuto žurnoj,
opštoj oceni, predloženo mi je da krenem kući i potražim novčanik. Po
majčinom mišljenju do početka predstave je bilo još mnogo vremena i sa mojom
hitrošću mogao sam se još na vreme vratiti. |
Wyszedłem w noc
zimową, kolorową od iluminacji nieba. Była to jedna z tych jasnych nocy, w
których firmament gwiezdny jest tak rozległy i rozgałęziony, jakby rozpadł
się, rozłamał i podzielił na labirynt odrębnych niebios, wystarczających do
obdzielenia całego miesiąca nocy zimowych i do nakrycia swymi srebrnymi i
malowanymi kloszami wszystkich ich nocnych zjawisk, przygód, awantur i
karnawałów. |
Izašao sam u
zimsku noć, šarenu od nebeske iluminacije. Bila je to jedna od onih svetlih
noći, u kojima je zvezdani svod tako prostran i razgranat, kao da se raspao i
podelio na lavirint posebnih nebesa, dovoljnih da snabdeju ceo mesec zimskih
noći i svojim srebrnim i šarenim zvonima pokriju sve njihove noćne pojave,
doživljaje, avanture i karnevale. |
Jest
lekkomyślnością nie do darowania wysyłać w taką noc młodego chłopca z misją
ważną i pilną, albowiem w jej półświetle zwielokrotniają się, plączą i
wymieniają jedne z drugimi ulice. Otwierają się w głębi miasta, żeby tak
rzec, ulice podwójne, ulice sobowtóry, ulice kłamliwe i zwodne. Oczarowana i
zmylona wyobraźnia wytwarza złudne plany miasta, rzekomo dawno znane i
wiadome, w których te ulice mają swe miejsce i nazwę, a noc w niewyczerpanej
swej płodności nie ma nic lepszego do roboty, jak dostarczać wciąż nowych i
urojonych konfiguracji. Te kuszenia nocy zimowych zaczynają się zazwyczaj
niewinnie od chętki skrócenia sobie drogi, użycia niezwykłego lub prędszego
przejścia. Powstają ponętne kombinacje przecięcia zawiłej wędrówki jakąś nie
wypróbowaną przecznicą. Ale tym razem zaczęło się inaczej. |
Neoprostiva je
lakomislenost po takvoj noći slati mladog dečaka u važnoj i hitnoj misiji,
jer se u njenom polusvetlu umnožavaju, prepliću i jedna sa drugom izmenjuju
ulice. Otvaraju se u dubini grada, da tako kažem, dvostruke ulice, ulice
dvojnici; ulice lažne i varljive. Opčarana i zavedena mašta stvara varljive
planove grada, tobož odavno znane i poznate, u kojima te ulice imaju svoje
mesto i ime, a noć u svojoj neiscrpnoj plodnosti nema ništa bolje da radi
nego da pruža sve novije i novije nestvarne konfiguracije. Ta kušanja zimske
noći počinju obično nevino od želje da se skrati put, da se krene neobičnim
ili bržim prelazom. Javljaju se privlačne kombinacije da se vijugavi put preseče
nekom nepoznatom poprečnom ulicom. Ali ovoga puta je bilo počelo drukčije. |
Uszedłszy parę
kroków, spostrzegłem, że jestem bez płaszcza. Chciałem zawrócić, lecz po
chwili wydało mi się to niepotrzebną stratą czasu, gdyż noc nie była wcale zimna,
przeciwnie – pożyłkowana strugami dziwnego ciepła, tchnieniami jakiejś
fałszywej wiosny. Śnieg skurczył się w baranki białe, w niewinne i słodkie
runo, które pachniało fiołkami. W takie same baranki rozpuściło się niebo, w
którym księżyc dwoił się i troił, demonstrując w tym zwielokrotnieniu
wszystkie swe fazy i pozycje. |
Prešavši
nekoliko koraka, primetio sam da sam bez kaputa. Hteo sam da se vratim, ali
mi se posle jednog trenutka to učinilo kao nepotreban gubitak vremena, jer
noć uopšte nije bila hladna, naprotiv - prošarana žilama čudne toplote, dahom
nekog lažnog proleća. Sneg se bio zgrčio u bele jaganjce, u nevino i slatko
runo, koje je mirisalo na ljubičice. Na takve iste jaganjce bilo se
raspustilo i nebo, među kojima se mesec delio na dva i tri dela, pokazujući u
tom umnožavanju sve faze i položaje. |
Niebo obnażało
tego dnia wewnętrzną swą konstrukcję w wielu jakby anatomicznych preparatach,
pokazujących spirale i słoje światła, przekroje seledynowych brył nocy,
plazmę przestworzy, tkankę rojeń nocnych. |
Nebo je toga
dana ogoljavalo svoju konstrukciju kao u mnogim anatomskim preparatima,
pokazujući spirale i slojeve svetla, preseke bledozelenih stena noći, plazmu
prostranstva, tkivo noćnih maštanja. |
W taką noc nie
podobna iść Podwalem ani żadną inną z ciemnych ulic, które są odwrotną
stroną, niejako podszewką czterech linij rynku, i nie przypomnieć sobie, że o
tej późnej porze bywają czasem jeszcze otwarte niektóre z owych osobliwych a
tyle nęcących sklepów, o których zapomina się w dnie zwyczajne. Nazywam je
sklepami cynamonowymi dla ciemnych boazeryj tej barwy, którymi są wyłożone. |
U takvu noć
nije moguće ići ni Podvalem, niti ijednom drugom tamnom ulicom, koje su naličje,
u neku ruku postave četiri linije trga, i ne setiti se da u to kasno vreme
bivaju ponekad još otvorene neke od ovih neobičnih i toliko privlačnih
prodavnica, na koje se zaboravlja u obične dane. Zovem ih cimetastim prodavnicama
zbog rezbarija tamne boje kojima su postavljene. |
Te prawdziwie
szlachetne handle, w późną noc otwarte, były zawsze przedmiotem moich
gorących marzeń. |
Te prave
plemenite trgovine, otvorene do pozne noći, uvek su bile predmet mojih vrelih
maštanja. |
Słabo oświetlone,
ciemne i uroczyste ich wnętrza pachniały głębokim zapachem farb, laku,
kadzidła, aromatem dalekich krajów i rzadkich materiałów. Mogłeś tam znaleźć
ognie bengalskie, szkatułki czarodziejskie, marki krajów dawno zaginionych,
chińskie odbijanki, indygo, kalafonium z Malabaru, jaja owadów egzotycznych,
papug, tukanów, żywe salamandry i bazyliszki, korzeń Mandragory, norymberskie
mechanizmy, homunculusy w doniczkach, mikroskopy i lunety, a nade wszystko
rzadkie i osobliwe książki, stare folianty pełne przedziwnych rycin i
oszołamiających historyj. |
Njihove slabo
osvetljene, tamne i svečane unutrašnjosti mirisale su dubokim mirisom boja,
lakova, aromom dalekih zemalja i retkih materijala. Mogao si tamo naći
bengalske vatre, čarobne kutije, marke davno propalih zemalja, kineske
sličice za preslikavanje, indigo, kalofonijum iz Malabara, jaja egzotičnih
insekata, papagaja, tukana, žive salamandre i aždaje, koren Mandragore,
nirnberške mehanizme, homunkuluse u saksijama, mikroskope i doglede, a pre svega
retke i neobične knjige, stare folijante pune čudnih crteža i zaprepašćujućih
priča. |
Pamiętam tych
starych i pełnych godności kupców, którzy obsługiwali klientów ze
spuszczonymi oczyma, w dyskretnym milczeniu, i pełni byli mądrości i
wyrozumienia dla ich najtajniejszych życzeń. Ale nade wszystko była tam jedna
księgarnia, w której raz oglądałem rzadkie i zakazane druki, publikacje
tajnych klubów, zdejmując zasłonę z tajemnic dręczących i upojnych. |
Pamtim te stare
trgovce pune dostojanstva, koji su služili klijenta spuštenih očiju, u
diskretnom ćutanju, i bili puni mudrosti i razumevanja za njihove najtajnije
želje. Ali, pre svega, tamo je bila jedna knjižara u kojoj sam jednom
razgledao retke i zabranjene knjige, publikacije tajnih klubova, koje su skidale
veo sa mučnih i opojnih tajni. |
Tak rzadko
zdarzała się sposobność odwiedzania tych sklepów - i w dodatku z małą, lecz
wystarczającą sumą pieniędzy w kieszeni. Nie można było pominąć tej okazji
mimo ważności misji powierzonej naszej gorliwości. |
Tako retko mi
se pružala prilika da obilazim te trgovine – a sem toga, sa malom, ali
dovoljnom sumom novca u džepu. Nije se mogla propustiti ta prilika i pored
važnosti misije poverene našoj brizi. |
Trzeba się było
zapuścić według mego obliczenia w boczną uliczkę, minąć dwie albo trzy
przecznice, ażeby osiągnąć ulicę nocnych sklepów. To oddalało mnie od celu,
ale można było nadrobić spóźnienie, wracając drogą na Żupy Solne. |
Po mom računu
trebalo je krenuti bočnom ulicom, proći dve ili tri poprečne, da bi se stiglo
u ulicu noćnih radnji. To me je udaljavalo od cilja, ali se zakašnjenje moglo
nadoknaditi, vraćajući se putem preko Solnih Župa. |
Uskrzydlony
pragnieniem zwiedzenia sklepów cynamonowych, skręciłem w wiadomą mi ulicę i
leciałem więcej, aniżeli szedłem, bacząc, by nie zmylić drogi. Tak minąłem
już trzecią czy czwartą przecznicę, a upragnionej ulicy wciąż nie było. W
dodatku nawet konfiguracja ulic nie odpowiadała oczekiwanemu obrazowi.
Sklepów ani śladu. Szedłem ulicą, której domy nie miały nigdzie bramy
wchodowej, tylko okna szczelnie zamknięte, ślepe odblaskiem księżyca. Po
drugiej stronie tych domów musi prowadzić właściwa ulica, od której te domy
są dostępne - myślałem sobie. Z niepokojem przyspieszałem kroku, rezygnując w
duchu z myśli zwiedzenia sklepów. Byle tylko wydostać się stąd prędko w znane
okolice miasta. Zbliżałem się do wylotu, pełen niepokoju, gdzie też ona mnie
wyprowadzi. Wyszedłem na szeroki, rzadko zabudowany gościniec, bardzo długi i
prosty. Owiał mnie od razu oddech szerokiej przestrzeni. Stały tam przy ulicy
albo w głębi ogrodów malownicze wille, ozdobne budynki bogaczy. W przerwach
między nimi widniały parki i mury sadów. Obraz przypominał z daleka ulicę
Leszniańską w jej dolnych i rzadko zwiedzanych okolicach. Światło księżyca,
rozpuszczone w tysiącznych barankach, w łuskach srebrnych na niebie, było
blade i tak jasne jak w dzień - tylko parki i ogrody czerniały w tym srebrnym
krajobrazie. |
Želja da
posetim cimetaste prodavnice dala mi je krila, skrenuo sam u poznatu mi ulicu
i više sam leteo nego išao, pazeći da ne pogrešim put. Tako sam već bio
prešao treću ili četvrtu poprečnu ulicu, a željena ulica se nikako nije
pojavljivala. Povrh svega, čak ni konfiguracija ulica nije odgovarala
očekivanoj slici. Od radnji ni traga. Išao sam ulicom u kojoj kuće nigde nisu
imale ulaznu kapiju nego samo dobro zatvorene prozore, slepe od mesečevog
sjaja. S druge strane tih kuća mora da se pruža prava ulica, iz koje se može
ući u te kuće – mislio sam u sebi. Uznemireno sam ubrzavao korak, mireći se u
sebi s tim da neću moći posetiti radnje. Samo da što pre odavde izađem u poznate delove grada. Približavao sam
se kraju ulice, pun nespokojstva, gde će me izvesti. Izišao sam na širok,
vrlo dug i prav drum sa retkim kućama. Odmah me je zapahnuo dah širokog
prostranstva, kraj druma ili u dubini vrtova stajale su šarolike
vile, ukrašene bogataške zgrade. U razmacima između njih videli su se parkovi
i zidovi vrtova. Slika je izdaleka podsećala na Lešnjansku ulicu u njenim
donjim i retko posećivanim delovima. Mesečeva svetlost, rasturena u hiljade
jaganjaca, u srebrnim ljuskama po nebu, bila je bleda i svetla kao po danu –
samo su se parkovi i vrtovi crneli u tom srebrnom predelu. |
Przyjrzawszy
się bacznie jednemu z budynków, doszedłem do przekonania, że mam przed sobą
tylną i nigdy nie widzianą stronę gmachu gimnazjalnego. Właśnie dochodziłem
do bramy, która ku memu zdziwieniu była otwarta, sień oświetlona. Wszedłem i
znalazłem się na czerwonym chodniku korytarza. Miałem nadzieję, że zdołam nie
spostrzeżony przekraść się przez budynek i wyjść przednią bramą, skracając
sobie znakomicie drogę. |
Zagledavši
pažljivo u jednu zgradu, uverio sam se da imam pred sobom stražnju i nikada
viđenu stranu gimnazijske zgrade. Upravo sam prilazio kapiji, koja je na moje
čuđenje bila otvorena, trem je bio osvetljen. Ušao sam i našao se na
crvenom ćilimu hodnika. Nadao sam se da ću se neprimećen prokrasti kroz
zgradu i izaći na prednju kapiju, u velikoj meri skraćujući sebi put. |
Przypomniałem sobie,
że o tej późnej godzinie musi się w sali profesora Arendta odbywać jedna z
lekcyj nadobowiązkowych, prowadzona w późną noc, na które zbieraliśmy się
zimową porą, płonąc szlachetnym zapałem do ćwiczeń rysunkowych, jakim
natchnął nas ten znakomity nauczyciel. |
Setio sam se da
tako kasno mora da se u sobi Arendta održava neko od neobaveznih predavanja
koja on drži kasno u noć, a na koja smo se skupljali zimi, izgarajući od
plemenitog oduševljenja za vežbanje crtanja kojim nas je nadahnuo taj sjajni
nastavnik. |
Mała gromadka
pilnych gubiła się prawie w wielkiej ciemnej sali, na której ścianach
ogromniały i łamały się cienie naszych głów, rzucane od dwóch małych świeczek
płonących w szyjkach butelek. |
Mala gomilica vrednih
skoro je nestajala u velikoj tamnoj sali na čijim su zidovima rasle i lomile
se senke naših glava, koje su bacale dve male sveće što su gorele u grlićima
boca. |
Prawdę mówiąc,
niewieleśmy podczas tych godzin rysowali i profesor nie stawiał zbyt ścisłych
wymagań. Niektórzy przynosili sobie z domu poduszki i układali się na ławkach
do powierzchownej drzemki. I tylko najpilniejsi rysowali pod samą świecą, w
złotym kręgu jej blasku. |
Istinu
govoreći, nismo mnogo crtali za vreme tih časova, a ni profesor nije
postavljao suviše stroge zahteve. Neki su donosili od kuće jastuke i legali
po klupama da malo prodremaju. Samo su najvredniji crtali kraj same sveće, u
zlatnom krugu njenog sjaja. |
Czekaliśmy zazwyczaj
długo na przyjście profesora, nudząc się wśród sennych rozmów. Wreszcie
otwierały się drzwi jego pokoju i wchodził - mały, z piękną brodą, pełen
ezoterycznych uśmiechów, dyskretnych przemilczeń i aromatu tajemnicy. Szybko
zaciskał za sobą drzwi gabinetu, przez które w momencie otworzenia tłoczyła
się za jego głową ciżba gipsowych cieni, fragmentów klasycznych, bolesnych
Niobid, Danaid i Tantalidów, cały smutny i jałowy Olimp, więdnący od lat w
tym muzeum gipsów. Zmierzch tego pokoju mętniał i za dnia i przelewał się
sennie od gipsowych marzeń, pustych spojrzeń, blednących owali i zamyśleń
odchodzących w nicość. Lubiliśmy nieraz podsłuchiwać pod drzwiami - ciszy,
pełnej westchnień i szeptów tego kruszejącego w pajęczynach rumowiska, tego
rozkładającego się w nudzie i monotonii zmierzchu bogów. |
Obično smo dugo
čekali na profesorov dolazak, dosađujući se sanjivim razgovorima. Najzad su
se otvarala vrata njegove sobe i on je ulazio – mali, s lepom bradom, pun
ezoteričnih osmeha, diskretih prećutkivanja i mirisa tajanstvenosti. Brzo je
zatvarao za sobom vrata kabineta, kroz koja se u trenutku otvaranja iza njega
tiskala gomila gipsanih senki, klasičnih fragmenata, bolnih Niobida, Danaida
i Tantalida, ceo tužni i jalovi Olimp, koji je već godinama venuo u tom
gipsanom muzeju. Sumrak te sobe je bio mutan i po danu i sanjivo se prelivao
od gipsanih maštanja, praznih pogleda, bledih ovala i zamišljenosti koje su
odlazile u ništavilo. Često smo voleli da prisluškujemo pod vratima – tišinu,
punu uzdaha i šapata toga krša što se krunio u paučini, toga sumraka bogova
što se raspadao u dosadi i monotoniji. |
Profesor
przechadzał się dostojnie, pełen namaszczenia, wzdłuż pustych ławek, wśród
których rozrzuceni małymi grupkami, rysowaliśmy coś w szarym odblasku nocy
zimowej. Było zacisznie i sennie. Gdzieniegdzie koledzy moi układali się do
snu. Świeczki powoli dogasały w butelkach. Profesor pogrążał się w głęboką
witrynę, pełną starych foliałów, staromodnych ilustracyj, sztychów i druków.
Pokazywał nam wśród ezoterycznych gestów stare litografie wieczornych
pejzaży, gęstwiny nocne, aleje zimowych parków, czerniejące na białych
drogach księżycowych. |
Profesor se
svečano šećkao, pun dostojanstvenosti, duž praznih klupa, u kojima smo mi
razbacani u malim grupama crtali nešto u sivom odsjaju zimske noći. Bilo je
tiho i sanjivo. Ponegde su se moje kolege nameštale za spavanje. Sveće su se
lagano gasile u bocama. Profesor se zadubljivao u duboku vitrinu, punu starih
folijanata, staromodnih ilustracija, gravira i knjiga. Sa tajanstvenim
gestovima nam je pokazivao stare litografije večernjih pejzaža, noćne
gustiše, aleje zimskih parkova, koje su se crnele na belim putevima mesečine. |
Wśród sennych
rozmów upływał niespostrzeżenie czas i biegł nierównomiernie, robiąc niejako
węzły w upływie godzin, połykając kędyś całe puste interwały trwania,
Niespostrzeżenie, bez przejścia, odnajdywaliśmy naszą czeredę już w drodze
powrotnej na białej od śniegu ścieżce szpaleru, flankowanej czarną, suchą
gęstwiną krzaków. Szliśmy wzdłuż tego włochatego brzegu ciemności, ocierając
się o niedźwiedzie futro krzaków, trzaskających pod naszymi nogami w jasną
noc bezksiężycową, w mleczny, fałszywy dzień, daleko po północy. Rozprószona
biel tego światła, mżąca ze śniegu, z bladego powietrza, z mlecznych
przestworzy, była jak szary papier sztychu, na którym głęboką czernią plątały
się kreski i szrafirunki gęstych zarośli. Noc powtarzała teraz głęboko po
północy te serie nokturnów, sztychów nocnych profesora Arendta, kontynuowała
jego fantazje. |
U sanjivim
razgovorima nam je neprimetno prolazilo vreme jureći neravnomerno, kao da je
pravilo nekakve čvorove u prolaženju sati, gutajući ponekad prazne intervale
trajanja. Neprimetno, bez prelaska, nalazili smo našu gomilu već na povratnom
putu na stazi špalira beloj od snega, oivičenoj crnim, suvim gustišom žbunja.
Išli smo duž te maljave ivice mraka, češući se o medveđa krzna žbunja, koje
je pucketalo pod našim nogama, kroz svetlu zimsku noć bez meseca, u mlečni,
lažni dan, kasno posle ponoći. Razbacana belina toga svetla, koja se cedila
iz snega, iz bledog vazduha, iz mlečnih prostranstava, bila je kao siva
hartija gravire, na kojoj su se dubokim crnilom ukrštale crtice i crteži
gustog žbunja. Noć je sada kasno posle ponoći ponavljala te serije nokturna noćnih
gravira profesora Arendta, nastavljala njegovu fantaziju. |
W tej czarnej
gęstwinie parku, we włochatej sierści zarośli, w masie kruchego chrustu były
miejscami nisze, gniazda najgłębszej puszystej czarności, pełne plątaniny,
sekretnych gestów, bezładnej rozmowy na migi. Było w tych gniazdach zacisznie
i ciepło. Siadaliśmy tam na letnim miękkim śniegu w naszych włochatych
płaszczach, zajadając orzechy, których pełna była leszczynowa ta gęstwina w
ową wiosenną zimę. Przez zarośla przewijały się bezgłośnie kuny, łasice i
ichneumony, futrzane, węszące zwierzątka, śmierdzące kożuchem, wydłużone, na
niskich łapkach. Podejrzewaliśmy, że były między nimi okazy gabinetu
szkolnego, które choć wypatroszone i łysiejące, uczuwały w tę białą noc w
swym pustym wnętrzu głos starego instynktu, głos rui, i wracały do matecznika
na krótki, złudny żywot. |
U tom crnom
čestaru parka, u maljavom runu žbunja, u masi lomljivih grančica ponegde su
se nalazila udubljenja, gnezda najdubljeg mekog mraka, puna nereda, tajnih gestova,
nepovezanog razgovora znacima. U tim gnezdima je bilo prijatno i toplo.
Sedali smo tamo na mlak, mek sneg u našim dlakavim kaputima, jedući lešnike
kojih je bila puna ta leskova česta te prolećne zime. Kroz žbunje su se ćutke
provlačile kune, lasice i ihnevmoni, krznaste zverčice na niskim nogama koje
stalno njuškaju i čije krzno smrdi. Sumnjali smo da je među njima bilo i
primeraka školskog prirodnjačkog kabineta, koji su, iako bez utrobe i
olinjali, ove bele noći osećali u svojoj praznoj utrobi glas starog
instinkta, glas parenja, i vraćali se u matičnjak u kratki, varljivi život. |
Ale powoli
fosforescencja wiosennego śniegu mętniała i gasła i nadchodziła czarna i
gęsta oćma przed świtem. Niektórzy z nas zasypiali w ciepłym śniegu, inni
domacywali się w gęstwinie bram swych domów, wchodzili omackiem do ciemnych
wnętrzy, w sen rodziców i braci, w dalszy ciąg głębokiego chrapania, które
doganiali na swych spóźnionych drogach. |
Ali
fosforescencija prolećnog snega je postajala sve mutnija i gasila se,
dolazila je crna i gusta tama pred osvitom. Neki od nas bi zaspali u toplom
snegu, drugi su u žbunju pipanjem pokušavali da nađu vrata svojih kuća,
pipajući su ulazili u tamne unutrašnjosti, u san roditelja i braće, u dalji
tok hrkanja, koje su sustizali na svojim zakasnelim putevima. |
Te nocne seanse
pełne były dla mnie tajemnego uroku, nie mogłem i teraz pominąć sposobności,
by nie zaglądnąć na moment do sali rysunkowej, postanawiając, że nie pozwolę
się tam zatrzymać dłużej nad krótką chwilkę. Ale wstępując po tylnych,
cedrowych schodach, pełnych dźwięcznego rezonansu, poznałem, że znajduję się
w obcej, nigdy nie widzianej stronie gmachu. |
Te noćne seanse
su bile za mene pune tajanstvene čari, ni sada nisam mogao da propustim
priliku da za trenutak ne zavirim u salu za crtanje, donoseći odluku da neću
dozvoliti da se tamo zadržim duže od jednog trenutka. Ali penjući se
sporednim kedrovim stepenicama, punim zvučnog odjeka, shvatio sam da se
nalazim u tuđem, nikada viđenom delu zgrade. |
Najlżejszy szmer
nie przerywał tu solennej ciszy. Korytarze były w tym skrzydle obszerniejsze,
wysłane pluszowym dywanem i pełne wytworności. Małe, ciemno płonące lampy
świeciły na ich zagięciach. Minąwszy jedno takie kolano, znalazłem się na
korytarzu jeszcze większym, strojnym w przepych pałacowy. Jedna jego ściana
otwierała się szerokimi, szklanymi arkadami do wnętrza mieszkania. Zaczynała
się tu przed oczyma długa amfilada pokojów, biegnących w głąb i urządzonych z
olśniewającą wspaniałością. Szpalerem obić jedwabnych, luster złoconych,
kosztownych mebli i kryształowych pająków biegł wzrok w puszysty miąższ tych
zbytkownych wnętrzy, pełnych kolorowego wirowania i migotliwych arabesek,
plączących się girland i pączkujących kwiatów. Głęboka cisza tych pustych
salonów pełna była tylko tajnych spojrzeń, które oddawały sobie zwierciadła,
i popłochu arabesek, biegnących wysoko fryzami wzdłuż ścian i gubiących się w
sztukateriach białych sufitów. |
Ni najlakši
šušanj nije tu prekidao svečanu tišinu. Hodnici su u tom krilu bili
prostraniji, zastrti plišanim ćilimom i puni elegancije. Prošavši kroz jedno
takvo krilo, našao sam se u još većem hodniku, ukrašenom raskoši dvorca.
Jedan njegov zid je širokim staklenim arkadama vodio u unutrašnjost stana.
Odmah pred očima počinjala je duga anfilada soba, koje su se pružale u dubinu
i bile nameštene sa zaslepljujućom raskoši. Kroz špalir svilenih tapeta,
pozlaćenih ogledala, skupocenog nameštaja i kristalnih paukova pogled je
leteo u meku srž tih raskošnih unutrašnjosti, punih šarenog kovitlanja i
treperavih arabesaka, isprepletanih girlanda i zapupelih cvetova. Duboka
tišina tih praznih salona bila je puna tajnih pogleda, koje su ogledala
predavala jedno drugom, i panike arabesaka, koje su visoko u frizovima jurile
duž zidova i gubile se u gipsanim ukrasima belih tavanica. |
Z podziwem i
czcią stałem przed tym przepychem, domyślałem się, że nocna moja eskapada
zaprowadziła mnie niespodzianie w skrzydło dyrektora, przed jego prywatne
mieszkanie. Stałem przygwożdżony ciekawością, z bijącym sercem, gotów do
ucieczki za najlżejszym szmerem. Jakże mógłbym, przyłapany, usprawiedliwić to
moje nocne szpiegowanie, moje zuchwałe wścibstwo? W którymś z głębokich
pluszowych foteli mogła, nie dostrzeżona i cicha, siedzieć córeczka dyrektora
i podnieść nagle na mnie oczy znad książki - czarne, sybilińskie, spokojne
oczy, których spojrzenia nikt z nas wytrzymać nie umiał. Ale cofnąć się w
połowie drogi, nie dokonawszy powziętego planu, poczytałbym był sobie za tchórzostwo.
Zresztą głęboka cisza panowała dookoła w pełnych przepychu wnętrzach,
oświetlonych przyćmionym światłem nie określonej pory. Przez arkady korytarza
widziałem na drugim końcu wielkiego salonu duże, oszklone drzwi, prowadzące
na taras. Było tak cicho wokoło, że nabrałem odwagi. Nie wydawało mi się to
połączone ze zbyt wielkim ryzykiem, zejść z paru stopni, prowadzących do
poziomu sali, w kilku susach przebiegnąć wielki, kosztowny dywan i znaleźć
się na tarasie, z którego bez trudu dostać się mogłem na dobrze mi znaną
ulicę. |
Sa divljenjem i
poštovanjem stajao sam pred tom raskoši, počinjao sam verovati da me je moja
noćna eskapada neočekivano dovela u direktorovo krilo, pred njegov privatan
stan. Stajao sam prikovan radoznalošću, uznemirena srca, spreman da pobegnem
na najmanji šušanj. Kako bih mogao, uhvaćen, opravdati to moje noćno
špijuniranje, moje drsko njuškanje? U jednoj od dubokih somotskih fotelja
mogla je, tiha i neprimećena, sedeti direktorova ćerčica i iznenada podići
pogled sa knjige na mene – crne, sibilske, spokojne oči, čiji pogled niko od
nas nije umeo da izdrži. Ali povući se sa pola puta, ne izvršivši preduzeti
plan, smatrao bih za kukavičluk. Uostalom, unaokolo u odajama punim raskoši,
osvetljenim prigušenim svetlom neodređenog vremena, vladala je duboka tišina.
Kroz arkade hodnika video sam na drugom kraju velikog salona velika, staklena
vrata koja su vodila na terasu. Unaokolo je bilo tako tiho da sam postao
hrabriji. Nije mi izgledalo da bi bilo vezano sa suviše velikim rizikom sići
nekoliko stepenica što su vodile do nivoa sale, u nekoliko skokova pretrčati
preko velikog skupocenog ćilima i naći se na terasi sa koje sam se bez muke
mogao spustiti u dobro mi poznatu ulicu. |
Uczyniłem tak.
Zeszedłszy na parkiety salonu, pod wielkie palmy, wystrzelające tam z wazonów
aż do arabesek sufitu, spostrzegłem, że znajduję się już właściwie na gruncie
neutralnym, gdyż salon nie miał wcale przedniej ściany. Był on rodzajem
wielkiej loggii, łączącej się przy pomocy paru stopni z placem miejskim. Była
to niejako odnoga tego placu i niektóre meble stały już na bruku. Zbiegłem z
kilku kamiennych schodów i znalazłem się znów na ulicy. |
Učinio sam
tako. Stupivši na parket salona pod velike palme, koje su se iz vaza uzdizale
čak do arabesaka tavanice, primetio sam da se zapravo već nalazim na
neutralnom terenu, jer salon uopšte nije imao prednjeg zida. Bila je to neka
vrsta velike lože koja je sa nekoliko stepenica bila povezana sa gradskim
trgom. To je bio kao neki rukavac trga i neke stvari su već stajale na
pločniku. Strčao sam sa nekoliko kamenih stepenica i ponovo sam se našao na
ulici. |
Konstelacje
stały już stromo na głowie, wszystkie gwiazdy przekręciły się na drugą
stronę, ale księżyc, zagrzebany w pierzyny obłoczków, które rozświetlał swą
niewidzialną obecnością, zdawał się mieć przed sobą jeszcze nieskończoną
drogę i, zatopiony w swych zawiłych procederach niebieskich, nie myślał o
świcie. |
Konstelacije su
već bile okomito nad glavom, sve zvezde su prešle na drugu stranu, ali mesec,
utonuo u perine oblačaka koje je osvetljavao svojom nevidljivošću, izgledao
je kao da nad sobom još ima beskrajan put i, utonuo u svoje komplikovane
nebeske poslove, nije mislio na zoru. |
Na ulicy czerniało
kilka dorożek, rozjechanych i rozklekotanych jak kalekie, drzemiące kraby czy
karakony. Woźnica nachylił się z wysokiego kozła. Miał twarz drobną, czerwoną
i dobroduszną. – Pojedziemy, paniczu? – zapytał. Powóz zadygotał we
wszystkich stawach i przegubach swego wieloczłonkowego ciała i ruszył na
lekkich obręczach. |
Na ulici se
crnelo nekoliko fijakera istrošenih od vožnje i kloparavih kao bogalji,
dremljivi morski rakovi ili bubašvabe. Kočijaš se naže sa visokog sedišta. Imao je sitno,
crveno i dobrodušno lice. "Hoćemo li, gospodičiću?" zapitao je.
Kola zadrhtaše svim zglobovima u pregibima svoga mnogočlanog tela i krenuše
na lakim obručima. |
Ale kto w taką
noc powierza się kaprysom nieobliczalnego dorożkarza? Wśród klekotu szprych,
wśród dudnienia pudła i budy nie mogłem porozumieć się z nim co do celu
drogi. Kiwał na wszystko niedbale i pobłażliwie głową i podśpiewywał sobie,
jadąc drogą okrężną przez miasto. |
Ali ko se takve
noći poverava ćudima neuračunljivog fijakeriste? Kroz kloparanje paoka, lupu
koša i krov nisam mogao da se sporazumem sa njim o cilju svoga puta. Na sve
je nemarno i popustljivo odmahivao glavom i pevušio za sebe vozeći okolnim
putem u grad. |
Przed jakimś
szynkiem stała grupa dorożkarzy, kiwając nań przyjaźnie rękami. Odpowiedział
im coś radośnie, po czym nie zatrzymując pojazdu, rzucił mi lejce na kolana,
spuścił się z kozła i przyłączył do gromady kolegów. Koń, stary mądry koń
dorożkarski, oglądnął się pobieżnie i pojechał dalej jednostajnym, dorożkarskim
kłusem. Właściwie koń ten budził zaufanie – wydawał się mądrzejszy od
woźnicy. Ale powozić nie umiałem – trzeba się było zdać na jego wolę.
Wjechaliśmy na podmiejską ulicę ujętą z obu stron w ogrody. Ogrody te
przechodziły zwolna, w miarę posuwania się, w parki wielkodrzewne, a te w
lasy. |
Pred jednom
krčmom stajala je grupa fijakerista prijateljski mu mašući rukama. Odgovorio
im je nešto radosno, posle čega mi je, ne zadržavajući kola, bacio kajase na
kolena, sišao sa svog sedišta i priključio se gomili kolega. Konj, stari
mudri fijakerski konj se letimično osvrnuo i odjurio dalje ravnomernim
fijakerskim kasom. Zapravo, taj konj je budio poverenje – izgledao je pametniji od
kočijaša. Ali ja nisam umeo da kočijašim – trebalo je predati se njegovoj volji. Ušli
smo u jednu ulicu predgrađa koja je sa obe strane imala vrtove. Ti vrtovi su
lagano prelazili, što smo dalje išli, u parkove sa velikim drvećem a ovi u
šume. |
Nie zapomnę
nigdy tej jazdy świetlistej w najjaśniejszą noc zimową. Kolorowa mapa niebios
wyogromniała w kopułę niezmierną, na której spiętrzyły się fantastyczne lądy,
oceany i morza, porysowane liniami wirów i prądów gwiezdnych, świetlistymi
liniami geografii niebieskiej. Powietrze stało się lekkie do oddychania i
świetlane jak gaza srebrna. Pachniało fiołkami. Spod wełnianego jak białe
karakuły śniegu wychylały się anemony drżące, z iskrą światła księżycowego w
delikatnym kielichu. Las cały zdawał się iluminować tysiącznymi światłami,
gwiazdami, które rzęsiście ronił grudniowy firmament. Powietrze dyszało jakąś
tajną wiosną, niewypowiedzianą czystością śniegu i fiołków. Wjechaliśmy w
teren pagórkowaty. Linie wzgórzy, włochatych nagimi rózgami drzew, podnosiły
się jak błogie westchnienia w niebo. Ujrzałem na tych szczęśliwych zboczach
całe grupy wędrowców, zbierających wśród mchu i krzaków opadłe i mokre od
śniegu gwiazdy. Droga stała się stroma, koń poślizgiwał się i z trudem
ciągnął pojazd, grający wszystkimi przegubami. Byłem szczęśliwy. Pierś moja
wchłaniała tę błogą wiosnę powietrza, świeżość gwiazd i śniegu. Przed piersią
konia zbierał się wał białej piany śnieżnej, coraz wyższy i wyższy. Z trudem
przekopywał się koń przez czystą i świeżą jego masę. Wreszcie ustał. Wyszedłem
z dorożki. Dyszał ciężko ze zwieszoną głową. Przytuliłem jego łeb do piersi,
w jego wielkich czarnych oczach lśniły łzy. Wtedy ujrzałem na jego brzuchu
okrągłą czarną ranę. --Dlaczego mi nie powiedziałeś? – szepnąłem ze łzami. –
Drogi mój – to dla ciebie – rzekł i stał się bardzo mały, jak konik z drzewa.
Opuściłem go. Czułem się dziwnie lekki i szczęśliwy. Zastanawiałem się, czy
czekać na małą kolejkę lokalną, która tu zajeżdżała, czy też pieszo wrócić do
miasta. Zacząłem schodzić stromą serpentyną wśród lasu, początkowo idąc
krokiem lekkim, elastycznym, potem, nabierając rozpędu, przeszedłem w
posuwisty szczęśliwy bieg, który zmienił się wnet w jazdę jak na nartach.
Mogłem dowoli regulować szybkość, kierować jazdą przy pomocy lekkich zwrotów
ciała. |
Nikada neću
zaboraviti tu sjajnu vožnju po najsvetlijoj zimskoj noći. Šarena nebeska mapa
se pretvarala u beskrajnu, ogromnu poluloptu, na kojoj su se dizala
fantastična kopna, okeani i mora išarana linijama zvezdanih virova i tokova,
sjajnim linijama nebeske geografije. Vazduh je postao lak za disanje kao
srebrna gaza. Mirisale su ljubičice. Ispod snega, vunenog kao beli astragan,
pomaljali su se drhtavi ljutići, sa iskrom mesečevog svetla u finoj čašici.
Cela šuma je izgledala kao da je osvetljena hiljadama svetala, zvezdama, koje
je obilno ronio decembarski firmament. Vazduh je disao nekim tajnim prolećem,
neiskazivom čistoćom snega i ljubičica. Izišli smo na brdovit teren. Linije
uzvišica, dlakave golim šibljikama drveća, dizale su se u nebo kao blagi uzdasi.
Na tim srećnim padinama ugledao sam čitave grupe putnika, koji su po mahovini
i travi skupljali opale i od snega mokre zvezde. Put je postao strm, konj se
klizao i s mukom vukao kola, koja su drhtala svim pregibima. Bio sam srećan.
Moje grudi su udisale to blago proleće vazduha, svežinu zvezda i snega. Pred
konjskim prsima se skupljao bedem bele snežne pene, sve viši i viši. Konj se
s mukom probijao kroz njegovu čistu i svežu masu. Najzad je stao. Izašao sam
iz fijakera. Disao je teško, spuštene glave. Pritisnuo sam njegovu glavu na
svoje grudi, u njegovim velikim crnim očima su sijale suze. Tada sam na
njegovom trbuhu ugledao okruglu crnu ranu. "Zašto mi nisi rekao?"
šapnuo sam sa suzama. – "Dragi moj, to zbog tebe", rekao je i postao
vrlo mali, kao drveni konjić. Ostavio sam ga. Osećao sam se čudnovato lak i
srećan. Razmišljao sam, da li da čekam na mali lokalni voz, koji je tuda
silazio, ili da se peške vratim u grad. Počeo sam silaziti strmom serpentinom
kroz šumu, u početku sam išao lakim, elastičnim korakom, a zatim dobijajući u
brzini prešao sam u ravnomerni srećan trk, koji se odmah promenio u vožnju na
smučkama. Mogao sam kako sam hteo regulisati brzinu, upravljati vožnjom uz
pomoć lakih okretaja tela. |
W pobliżu
miasta zahamowałem ten bieg tryumfalny, zmieniając go na przyzwoity krok
spacerowy. Księżyc stał jeszcze ciągle wysoko. Transformacje nieba,
metamorfozy jego wielokrotnych sklepień w coraz to kunsztowniejsze
konfiguracje nie miały końca. Jak srebrne astrolabium otwierało niebo w tę noc
czarodziejską mechanizm wnętrza i ukazywało w nieskończonych ewolucjach
złocistą matematykę swych kół i trybów. |
U blizini grada
sam usporio taj trijumfalni trk, menjajući ga u pristojan šetački korak.
Mesec je još uvek stajao visoko. Preobražavanja neba, metamorfoze njegovih
mnogostrukih svodova u konfiguracije sve veće umetničke lepote nisu imali
kraja. Kao srebrni astrolabijum nebo je te noći otvaralo čarobni mehanizam
unutrašnjosti i u beskrajnim evolucijama pokazivalo zlaćanu matematiku svojih
točkova i zubaca. |
Na rynku
spotkałem ludzi zażywających przechadzki. Wszyscy, oczarowani widowiskiem tej
nocy, mieli twarze wzniesione i srebrne od magii nieba. Troska o portfel
opuściła mnie zupełnie. Ojciec, pogrążony w swych dziwactwach, zapewne
zapomniał już o zgubie, o matkę nie dbałem. |
Na trgu sam
sretao ljude koji su šetali. Svi opčarani prizorom te noći, imali su lica
zabačena i srebrna od mađije neba. Briga za novčanik me je sasvim napustila.
Otac, utonuo u svoje osobenjaštvo, sigurno je već bio zaboravio na gubitak, o
majci nisam mislio. |
W taką noc,
jedyną w roku, przychodzą szczęśliwe myśli, natchnienia, wieszcze tknięcia
palca bożego. Pełen pomysłów i inspiracji, chciałem skierować się do domu,
gdy zaszli mi drogę koledzy z książkami pod pachą. Zbyt wcześnie wyszli do
szkoły, obudzeni jasnością tej nocy, która nie chciała się skończyć. |
Takve noći,
jedine u godini, dolaze srećne misli, nadahnuća, proročanski dodir prsta
božijeg. Pun ideja i inspiracija, hteo sam da pođem kući kad mi put
preprečiše drugovi sa knjigama pod pazuhom. Suviše rano su pošli u školu,
probuđeni svetlošću te noći koja nije htela da se svrši. |
Poszliśmy
gromadą na spacer stromo spadającą ulicą, z której wiał powiew fiołków,
niepewni, czy to jeszcze magia nocy srebrzyła się na śniegu, czy też świt już
wstawał... |
U gomili smo
pošli u šetnju strmom ulicom iz koje je dopirao miris ljubičica, nesigurni da
li se to još mađija noći srebri na snegu, ili je već počinjao osvit... |
|
Preveo Stojan
Subotin |
[2] Naslov iz “Antologije poljske fantastike”, priredio
Stojan Subotin, Nolit,