www.brunoschulz.org
La calle de los Cocodrilos / The Street of Crocodiles /
La calle de los cocodrilos / Krokodilų Gatvė / Вулиця
Крокодилів / Вуліца
Кракадзілаў / Улица
Крокодилов
/ Ulica Krokodyli / La Calle de los Cocodrilos
BRUNO SCHULZ ULICA KROKODYLI [1]
|
BRUNO ŠULC
KROKODILSKA ULICA [2]
|
Mój ojciec przechowywał w dolnej
szufladzie swego głębokiego biurka starą i piękną mapę naszego miasta. |
Moj otac je u donjoj fioci svog dubokog pisaćeg stola
čuvao stari i lepi plan našeg grada. |
Był to cały wolumen in folio
pergaminowych kart, które pierwotnie spojone skrawkami płótna, tworzyły
ogromną mapę ścienną w kształcie panoramy z ptasiej perspektywy. |
Bio je to čitav tom pergamentskih listova in folio
koji su, prvobitno spojeni komadićima platna, činili ogromnu zidnu mapu u
obliku panorame iz ptičje perspektive. |
Zawieszona na ścianie, zajmowała niemal
przestrzeń całego pokoju i otwierała daleki widok na całą dolinę Tyśmienicy,
wijącej się falisto bladozłotą wstęgą, na całe pojezierze szeroko rozlanych
moczarów i stawów, na pofałdowane przedgórza, ciągnące się ku południowi,
naprzód z rzadka, potem coraz tłumniejszymi pasmami, szachownicą okrągławych
wzgórzy, coraz mniejszych i coraz bledszych, w miarę jak odchodziły ku
złotawej i dymnej mgle horyzontu. Z tej zwiędłej dali peryferii wynurzało się
miasto i rosło ku przodowi, naprzód jeszcze w nie zróżnicowanych kompleksach,
w zwartych blokach i masach domów, poprzecinanych głębokimi parowami ulic, by
bliżej jeszcze wyodrębnić się w pojedyncze kamienice, sztychowane z ostrą
wyrazistością widoków oglądanych przez lunetę. Na tych bliższych planach
wydobył sztycharz cały zawikłany i wieloraki zgiełk ulic i zaułków, ostrą
wyrazistość gzymsów, architrawów, archiwolt i pilastrów, świecących w późnym
i ciemnym złocie pochmurnego popołudnia, które pogrąża wszystkie załomy i
framugi w głębokiej sepii cienia. Bryły i pryzmy tego cienia wcinały się, jak
plastry ciemnego miodu, w wąwozy ulic, zatapiały w swej ciepłej, soczystej
masie tu całą połowę ulicy, tam wyłom między domami, dramatyzowały i
orkiestrowały ponurą romantyką cieni tę wieloraką polifonię architektoniczną. |
Obešena na zidu, zauzimala je prostor skoro cele sobe i
otvarala daleki vidik na celu dolinu Tismjenjice, koja se talasavo vijugala
kao bledozlatna traka, na celo pojezerje široko razlivenih močvara i
ribnjaka, na naborano podgorje, koje se pružalo na jug, najpre retko, zatim
sve mnogobrojnijim lancima, šahovskom tablom okruglastih brda, sve manjih i
sve bleđih, što su se više udaljavali prema zlatastoj i dimljivoj magli
horizonta. Iz te uvele daljine periferije izranjao je grad i rastao prema
gledaocu, najpre u još nediferenciranim kompleksima, u zbijenim blokovima i
masama domova, ispresecanim dubokim jarugama ulica, da bi se još bliže
izdvojio u pojedine zgrade, crtane sa oštrom izrazitošću prizora posmatranih
kroz dogled. Na tim bližim planovima graver je izvukao ceo zapleteni i
raznoliki haos ulica i ćorsokaka, oštru izrazitost opšivnica, arhitrava,
arhivolta i pilistara, sjajnih u kasnom i tamnom zlatu tmurnog popodneva,
koje sve prelome i niše potapa u duboku sepiju senke. Komađe i prizme te
senke usecali su se kao komađe saća meda u klance ulica, potapali u svojoj
toploj, sočnoj masi ovde celu polovinu ulice, tamo otvor među kućama,
dramatizovali su i orkestrirali mračnom romantikom senki tu raznoliku
arhitektonsku polifoniju. |
Na tym planie, wykonanym w stylu barokowych
prospektów, okolica Ulicy Krokodylej świeciła pustą bielą, jaką na kartach
geograficznych zwykło się oznaczać okolice podbiegunowe, krainy niezbadane i
niepewnej egzystencji. Tylko linie kilku ulic wrysowane tam były czarnymi
kreskami i opatrzone nazwami w prostym, nieozdobnym piśmie, w odróżnieniu od
szlachetnej antykwy innych napisów. Widocznie kartograf wzbraniał się uznać
przynależność tej dzielnicy do zespołu miasta i zastrzeżenie swe wyraził w
tym odrębnym i postponującym wykonaniu. |
Na tom planu, izrađenom u baroknom stilu prospekata,
okolina Krokodilske ulice svetlela se belom prazninom, kojom se na
geografskim kartama obično označavaju krajevi oko polova, predeli neispitani
i nesigurne egzistencije. Samo su linije nekoliko ulica bile tamo ucrtane
crnim potezima i snabdevene imenima ispisanim prostim, neukrašenim
rukopisima, za razliku od plemenite antikve ostalih natpisa. Očevidno da se
kartograf protivio da prizna da taj rejon pripada gradu i to izrazito tim
posebnim i prezrivim postupkom. |
Aby zrozumieć tę rezerwę, musimy już
teraz zwrócić uwagę na dwuznaczny i wątpliwy charakter tej dzielnicy, tak
bardzo odbiegający od zasadniczego tonu całego miasta. |
Da bi se shvatila ta rezerva, moramo već sada obratiti
pažnju na dvosmisleni i sumnjivi karakter toga rejona, koji se toliko
razlikovao od osnovnog tona celoga grada. |
Był to dystrykt przemysłowo-handlowy z
podkreślonym jaskrawo charakterem trzeźwej użytkowości. Duch czasu, mechanizm
ekonomiki, nie oszczędził i naszego miasta i zapuścił chciwe korzenie na
skrawku jego peryferii, gdzie rozwinął się w pasożytniczą dzielnicę. |
Bio je to industrijsko-trgovački distrikt sa jasno
istaknutim karakterom trezvene korisnosti. Duh vremena, mehanizam ekonomike,
nisu poštedeli ni naš grad i pustili su korenje na komadiću njegove
periferije, gde se bio razvio u parazitski rejon. |
Kiedy w starym mieście panował wciąż
jeszcze nocny, pokątny handel, pełen solennej ceremonialności, w tej nowej dzielnicy
rozwinęły się od razu nowoczesne, trzeźwe formy komercjalizmu.
Pseudoamerykanizm, aszczepiony na starym, zmurszałym gruncie miasta,
wystrzelił tu bujną, lecz pustą i bezbarwną wegetacją tandetnej, lichej
pretensjonalności. Widziało się tam tanie, marnie budowane kamienice o
karykaturalnych fasadach, oblepione monstrualnymi sztukateriami z popękanego
gipsu. Stare, krzywe domki podmiejskie otrzymały szybko sklecone portale,
które dopiero bliższe przyjrzenie demaskowało jako nędzne imitacje wielkomiejskich
urządzeń. Wadliwe, mętne i brudne szyby, łamiące w falistych refleksach
ciemne odbicie ulicy, nie heblowane drzewo portali, szara atmosfera jałowych
tych wnętrzy, osiadających pajęczyną i kłakami kurzu na wysokich półkach i
wzdłuż odartych i kruszących się ścian, wyciskały tu, na sklepach, piętno
dzikiego Klondike. Tak ciągnęły się jeden za drugim magazyny krawców,
konfekcje, składy porcelany, drogerie, zakłady fryzjerskie. Szare ich,
wielkie szyby wystawowe nosiły ukośnie lub w półkolu biegnące napisy ze
złoconych plastycznych liter: CONFISERIE, MANUCURE, KING OF ENGLAND. |
Dok je u starom gradu još vladala noćna, skrivena
trgovina, puna svečane ceremonijalnosti, u tom novom delu grada odmah su se
razvile savremene, trezvene forme komercijalizma. Pseudoamerikanizam,
nakalemljen na staro, istrošeno tle grada, ižđikljao je ovde bujnom, ali
praznom i bezbojnom vegetacijom jevtine, loše pretencioznosti. Tamo su se
videle jevtine, loše zidane zgrade sa karikaturalnim pročeljima, oblepljene
čudovišnim ukrasima od ispucalog gipsa. Stare, iskrivljene prigradske
kućice brzo su dobile slupane portale koji su, tek kad bismo ih malo izbliže
pogledali, bivali demaskirani kao bedne imitacije velegradskih uređaja.
Oštećena, mutna i prljava okna, koja su u talasavim refleksima lomila tamne
odraze ulice, nerendisano drvo portala, siva atmosfera tih jalovih
unutrašnjosti, pokrivenih paučinom i kučinama prašine na visokim policama i
duž oderanih zidova koji su se rušili, udarali su tu na dućanima pečat divljeg
Klondajka. Tako su se ređale jedna za drugom radionice krojača, konfekcije,
skladišta porculana, drogerije, berbernice. Njihova siva, velika okna izloga
nosila su kose ili polukružne natpise od pozlaćenih plastičnih slova
CONFISERIE, MANUCURE, KING OF ENGLAND. |
Rdzenni mieszkańcy miasta trzymali
się z dala od tej okolicy, zamieszkiwanej przez szumowiny, przez gmin, przez
kreatury bez charakteru, bez gęstości, przez istną lichotę moralną, tę
tandetną odmianę człowieka, która rodzi się w takich efemerycznych
środowiskach. Ale w dniach upadku, w godzinach niskiej pokusy zdarzało się,
że ten lub ów z mieszkańców miasta zabłąkiwał się na wpół przypadkiem w tę
wątpliwą dzielnicę. Najlepsi nie byli czasem wolni od pokusy dobrowolnej
degradacji, zniwelowania granic i hierarchii, pławienia się w tym płytkim
błocie wspólnoty, łatwej intymności, brudnego zmieszania. Dzielnica ta była
eldoradem takich dezerterów moralnych, takich zbiegów spod sztandaru godności
własnej. Wszystko zdawało się tam podejrzane i dwuznaczne, wszystko
zapraszało sekretnym mrugnięciem, cynicznie artykułowanym gestem, wyraźnie
przymrużonym perskim okiem do nieczystych nadziei, wszystko wyzwalało z pęt
niską naturę. |
Starosedeoci grada držali su se podalje od toga kraja,
naseljenog ološem, prostim narodom, kreaturama bez karaktera, bez gustine,
pravim moralnim ništarijama, tom jevtinom varijantom čoveka koja se rađa u
takvim efemernim sredinama. Ali u danima pada, u časovima niskog iskušenja
dešavalo se da ovaj ili onaj stanovnik grada poluslučajno zaluta u taj
sumnjivi deo grada. Ni najbolji nisu ponekad bili slobodni od iskušenja
dobrovoljne degradacije, nivelisanja granica i hijerarhije, kupanja u tom
plitkom blatu zajednice, lake intimnosti, prljavog mešanja. Taj deo grada je
bio eldorado takvih moralnih dezertera, takvih begunaca ispod zastave ličnog
dostojanstva. Sve je tamo izgledalo podozrivo i dvosmisleno, sve je pozivalo
tajnim znakom, cinički artikulisanim gestom, jasnim migom – na nečiste nade,
sve je oslobađalo od okova nisku prirodu. |
Mało kto, nie uprzedzony,
spostrzegał dziwną osobliwość tej dzielnicy: brak barw, jak gdyby w tym
tandetnym, w pośpiechu wyrosłym mieście nie można było sobie pozwolić na
luksus kolorów. Wszystko tam było szare jak na jednobarwnych fotografiach,
jak w ilustrowanych prospektach. Podobieństwo to wychodziło poza zwykłą
metaforę, gdyż chwilami, wędrując po tej części miasta, miało się w istocie
wrażenie, że wertuje się w jakimś prospekcie, w nudnych rubrykach
komercjalnych ogłoszeń, wśród których zagnieździły się pasożytniczo
podejrzane anonse, drażliwe notatki, wątpliwe ilustracje; i wędrówki te były
równie jałowe i bez rezultatu jak ekscytacje fantazji, pędzonej przez szpalty
i kolumny pornograficznych druków. |
Malo ko je, ako nije bio unapred upoznat, primećivao
čudnu osobenost tog dela grada: nedostatak boja, kao da u tom jevtinom i u
žurbi izraslom gradu nije bilo moguće dopustiti sebi luksuz boja. Sve je tamo
bilo sivo kao na jednobojnim fotografijama, kao u ilustrovanim prospektima.
Ta sličnost je prelazila granice obične metafore, jer ponekad, skitajući tim
delom grada, zaista se imao utisak da se prelistava neki prospekt, dosadne
rubrike komercijalnih oglasa, među koje su se ugnezdile parazitske, sumnjive
anonse, tugaljive beleške, sumnjive ilustracije; i ta skitanja su bila isto
tako jalova i bez rezultata kao i uzbuđivanja fantazije, gonjene preko
stranica i stubaca pornografske štampe. |
Wchodziło się do jakiegoś krawca,
żeby zamówić ubranie – ubranie o taniej elegancji, tak charakterystycznej dla
tej dzielnicy. Lokal był wielki i pusty, bardzo wysoki i bezbarwny. Ogromne
wielopiętrowe półki wznoszą się jedne nad drugimi w nie określoną wysokość
tej hali. Kondygnacje pustych półek wyprowadzają wzrok w górę aż pod sufit,
który może być niebem lichym, bezbarwnym, odrapanym niebem tej dzielnicy.
Natomiast dalsze magazyny, które widać przez otwarte drzwi, pełne są aż pod
sufit pudeł i kartonów, piętrzących się ogromną kartoteką, która rozpada się
w górze, pod zagmatwanym niebem strychu w kubaturę pustki, w jałowy budulec
nicości. Przez wielkie szare okna, kratkowane wielokrotnie jak arkusze
papieru kancelaryjnego, nie wchodzi światło, gdyż przestrzeń sklepu już
napełniona jest, jak wodą, indyferentną szarą poświatą, która nie rzuca
cienia i nie akcentuje niczego. Wnet nawija się jakiś smukły młodzieniec,
zadziwiająco usłużny, giętki i nieodporny, ażeby dogodzić naszym życzeniom i
zalać nas tanią i łatwą wymową subiekta. Ale gdy, gadając, rozwija ogromne
postawy sukna, przymierza, fałduje i drapuje niekończącą się strugę
materiału, przepływającą przez jego ręce, formując z jego fal iluzoryczne
surduty i spodnie, cała ta manipulacja wydaje się czymś nieistotnym, pozorem,
komedią, ironicznie zarzuconą zasłoną na prawdziwy sens sprawy. |
Ulazilo se nekom krojaču da bi se
poručilo odelo – odelo jevtine elegancije, tako karakteristične za taj deo
grada. Lokal je bio velik i pust, vrlo visok i bezbojan. Ogromne mnogospratne
police dižu se jedna nad drugom u neodređenu visinu te hale. Spratovi praznih
polica odvode pogled uvis čak do tavanice koja može biti nebo – rđavo,
bezbojno, oderano nebo tog dela grada. Međutim, dalji magacini, što se vide
kroz otvorena vrata, sve do tavanice ispunjeni su kutijama i kartonima, koji
se uzdižu u ogromnoj kartoteci, a ova se raspada u visini, pod zamršenim
nebom tavana u kubaturu praznine, u jalovu građu ništavila. Kroz velike sive
prozore, često išpartane kao tabaci kancelarijske hartije, ne ulazi svetlost,
jer je unutrašnjost radnje već ispunjena, kao vodom, indiferentnim sivim
svetlom, koje ne baca senku i ne akceptuje ništa. Odmah se javlja neki
mladić, iznenađujuće uslužan, gibak i neotporan, da zadovolji naše želje i
obaspe nas jevtinom i lakom govorljivošću trgovačkog pomoćnika. Ali dok,
pričajući, razvija ogromne bale sukna, meri, gužva i ukrašava beskrajnu traku
materijala što protiče kroz njegove ruke, praveći od njegovih nabora
nestvarne sakoe i pantalone, cela ta manipulacija izgleda kao nešto
nestvarno, privid, komedija, ironično nabačena zavesa na pravi smisao stvari. |
Panienki sklepowe, smukłe i
czarne, każda z jakąś skazą piękności (charakterystyczną dla tej dzielnicy
wybrakowanych artykułów), wchodzą i wychodzą, stają w drzwiach magazynów,
sondując oczyma, czy rzecz wiadoma (powierzona doświadczonym rękom subiekta)
dojrzewa do punktu, właściwego. Subiekt przymila się i kryguje i chwilami
robi wrażenie transwestyty. Chciałoby się go ująć pod miękko zarysowaną brodę
lub uszczypnąć w upudrowany blady policzek, gdy z porozumiewawczym
półspojrzeniem dyskretnie zwraca uwagę na markę ochronną towaru, markę o
przejrzystej symbolice. |
Trgovačke pomoćnice, vitke i crne,
svaka sa nekom manom lepote (karakterističnom za taj rejon škartirane robe)
ulaze i izlaze, staju u vratima radnje, ispitujući očima da li ona poznata
stvar (poverena iskusnim rukama pomoćnika) dozreva do odgovarajuće tačke.
Pomoćnik se umiljava i prenemaže i ponekad čini utisak travestita. Dobijate
želju da ga uhvatite pod jedva ocrtanu bradu ili uštinete za bledi napuderisan
obraz, kad sa značajnim polupogledom skreće pažnju na zaštitni znak robe, znak sa providnom
simbolikom. |
Z wolna sprawa wyboru ubrania
schodzi na plan dalszy. Ten miękki do efeminacji i zepsuty młodzieniec, pełen
zrozumienia, dla najintymniejszych poruszeń klienta, przesuwa teraz przed
jego oczyma osobliwe marki ochronne, całą bibliotekę znaków ochronnych,
gabinet kolekcjonerski wyrafinowanego zbieracza. Pokazywało się wówczas, że
magazyn konfekcji był tylko fasadą, za którą kryła się antykwarnia, zbiór
wysoce dwuznacznych wydawnictw i druków prywatnych. Usłużny subiekt otwiera
dalsze składy, wypełnione aż po sufit książkami, rycinami, fotografiami. Te
winiety, te ryciny przechodzą stokrotnie najśmielsze nasze marzenia. Takich
kulminacyj zepsucia, takich wymyślności wyuzdania nie przeczuwaliśmy nigdy. |
Stvar izbora odela lagano silazi
na dalji plan. Taj do efeminacije mek i pokvaren mladić, pun razumevanja za
najintimnije gestove klijenta, pokazuje sada pred njegovim očima neobične zaštitne
znakove, celu biblioteku zaštitnih znakova, kolekcionarski kabinet
rafiniranog skupljača. Tada se ispostavljalo da je konfekcijska radnja bila
samo fasada iza koje se krila antikvarnica, zbirka veoma dvosmislenih izdanja
i privatnih knjiga. Uslužni pomoćnik otvara dalja skladišta, ispunjena do
tavanice knjigama, crtežima, fotografijama. Te vinjete, ti crteži na stotine
puta prelaze naša najsmelija maštanja. Takvih kulminacija pokvarenosti,
takvih dosetljivosti razvrata nikada nismo ni naslućivali. |
Panienki sklepowe przesuwają się coraz częściej
pomiędzy szeregami książek, szare i papierowe, ale pełne pigmentu w zepsutych
twarzach, ciemnego pigmentu brunetek o lśniącej i tłustej czarności, która
zaczajona w oczach, z nagła wybiegała z nich zygzakiem lśniącego karakoniego
biegu. Ale i w spalonych rumieńcach, w pikantnych stygmatach pieprzyków, we
wstydliwych znamionach ciemnego puszku zdradzała się rasa zapiekłej, czarnej
krwi. Ten barwik o nazbyt intensywnej mocy, ta mokka gęsta i aromatyczna zdawała
się plamić książki, które brały one do oliwkowej dłoni, ich dotknięcia
zdawały się je farbować i zostawiać w powietrzu ciemny deszcz piegów, smugę
tabaki, jak purchawka o podniecającej, animalnej woni. Tymczasem powszechna
rozwiązłość zrzucała coraz bardziej hamulce pozorów. Subiekt, wyczerpawszy
swą natarczywą aktywność, przechodził powoli do kobiecej bierności. Leży
teraz na jednej z wielu kanap, porozstawianych wśród rejonów książek, w
jedwabnej pidżamie, odsłaniającej kobiecy dekolt. Panienki demonstrują, jedna
przed drugą, figury i pozycje rycin okładkowych, inne zasypiają już na
prowizorycznych posłaniach. Nacisk na klienta rozluźniał się. Wypuszczano go
z kręgu natarczywego zainteresowania, pozostawiano sobie samemu. Subiektki
zajęte rozmową nie zwracały nań więcej uwagi. Odwrócone do niego tyłem lub
bokiem, przystawały w aroganckim kontrapoście, przestępowały z nogi na nogę,
grając kokieteryjnym obuwiem, przepuszczały z góry na dół po smukłym ciele
wężową grę członków, atakując nią spoza swej niedbałej nieodpowiedzialności
podnieconego widza, którego ignorowały. Tak cofano się, wsuwano w głąb z
wyrachowaniem, otwierając wolną przestrzeń dla aktywności gościa.
Skorzystajmy z tego momentu nieuwagi, ażeby wymknąć się nieprzewidzianym
konsekwencjom tej niewinnej wizyty i wydostać się na ulicę. |
Prodavačice u radnji se sve češće vrzmaju između
knjiga, sive i papirnate, ali pune pigmenta na pokvarenim licima, tamnog
pigmenta crnki sjajne i masne crnine, koja pritajena u očima, iznenada
istrčava iz njih u cik-cak liniji sjajnog bubašvabinog trka. Ali i u spaljenom
rumenilu, u pikantnim piknjicama mladeža, u stidljivim znacima tamnih malja
provirivala je rasa spečene, crne krvi. Ta boja isuviše intenzivne snage, ta
gusta i mirisna moka izgledala je kao da prlja knjige, koje su one uzimale u
maslinaste ruke, izgledalo je kao da ih njihovi dodiri farbaju i ostavljaju u
vazduhu tamnu kišu pega, trag duvana, kao puhara sa uzbuđujućim, životinjskim
mirisom. Za to vreme je opšta raskalašnost sve više odbacivala sve kočnice
spoljašnje forme. Pomoćnik je, iscrpavši svoju nametljivu aktivnost, lagano
prelazio na žensku pasivnost. Sada leži na jednom od mnogobrojnih otomana,
ponameštanih između rejona knjiga, u svilenoj pidžami, koja otkriva ženski
dekolte. Devojke pokazuju jedna pred drugom figure i pozicije crteža sa
naslovnih strana, druge već počinje obuzimati san na provizornim krevetima.
Pritisak na klijenta popušta. Puštaju ga iz kruga nametljivog interesovanja,
ostavljaju ga samom sebi. Pomoćnice, zauzete razgovorom, ne obraćaju više
pažnju na njega. Okrenute leđima ili postrance prema njemu, zastaju u
arogantnom kontrapostu, stupaju s noge na nogu, igrajući koketno sa obućom,
izvode odozgo nadole po vitkom telu zmijsku igru udova, napadajući njom iza
svoje nemarne neodgovornosti uzbuđenog posmatrača, koga su ignorisale. Tako
su se povlačile, proračunato ulazile sve dublje, ostavljajući slobodan
prostor za aktivnost gosta. Iskoristimo taj trenutak nepažnje da izbegnemo
nepredviđene posledice te nevine posete i da izađemo na ulicu. |
Nikt nas nie zatrzymuje. Przez korytarze książek,
pomiędzy długimi regałami czasopism i druków wydostajemy się ze sklepu i oto
jesteśmy w tym miejscu Ulicy Krokodylej, gdzie z wyniesionego jej punktu
widać niemal całą długość tego szerokiego traktu aż do dalekich, nie
wykończonych zabudowań dworca kolejowego. Jest to szary dzień, jak zawsze w
tej okolicy, i cała sceneria wydaje się chwilami fotografią z ilustrowanej
gazety, tak szare, tak płaskie są domy, ludzie i pojazdy. Ta rzeczywistość
jest cienka jak papier i wszystkimi szparami zdradza swą imitatywność.
Chwilami ma się wrażenie, że tylko na małym skrawku przed nami układa się
wszystko przykładnie w ten pointowany obraz bulwaru wielkomiejskiego, gdy
tymczasem już na bokach rozwiązuje się i rozprzęga ta zaimprowizowana
maskarada i, niezdolna wytrwać w swej roli, rozpada się za nami w gips i
pakuły, w rupieciarnię jakiegoś ogromnego pustego teatru. Napięcie pozy,
sztuczna powaga maski, ironiczny patos drży na tym naskórku. Ale dalecy
jesteśmy od chęci demaskowania widowiska. Wbrew lepszej wiedzy czujemy się
wciągnięci w tandetny czar dzielnicy. Zresztą nie brak w obrazie miasta i
pewnych cech autoparodii. Rzędy małych, parterowych domków podmiejskich
zmieniają się z wielopiętrowymi kamienicami, które zbudowane jak z kartonu,
są konglomeratem szyldów, ślepych okien biurowych, szklistoszarych wystaw,
reklam i numerów. Pod domami płynie rzeka tłumu. Ulica jest szeroka jak
bulwar wielkomiejski, ale jezdnia, jak place wiejskie, zrobiona jest z ubitej
gliny, pełna wybojów, kałuży i trawy. Ruch uliczny dzielnicy służy do
porównań w tym mieście, mieszkańcy mówią o nim z dumą i porozumiewawczym
błyskiem w oku. Szary, bezosobisty ten tłum jest nader przejęty swą rolą i
pełen gorliwości w demonstrowaniu wielkomiejskiego pozoru. Wszelako, mimo
zaaferowania i interesowności, ma się wrażenie błędnej, monotonnej,
bezcelowej wędrówki, jakiegoś sennego korowodu marionetek. Atmosfera dziwnej
błahości przenika tę całą scenerię, tłum płynie monotonnie i, rzecz dziwna
widzi się go zawsze jakby niewyraźnie, figury przepływają w splątanym,
łagodnym zgiełku, nie dochodząc do zupełnej wyrazistości. Czasem tylko
wyławiamy z tego gwaru wielu głów jakieś ciemne, żywe spojrzenie, jakiś
czarny melonik nasunięty głęboko na głowę, jakieś pół twarzy rozdarte
uśmiechem, z ustami, które właśnie coś powiedziały, jakąś nogę wysuniętą w
kroku i tak już zastygłą na zawsze. |
Niko nas ne zadržava. Kroz hodnike knjiga između dugih
polica časopisa i štampanih spisa izlazimo iz radnje i evo nalazimo se na
onom mestu Krokodilske ulice gde se sa njene uzdignute tačke vidi skoro cela
dužina tog širokog puta sve do dalekih, nezavršenih zgrada železničke
stanice. To je sivi dan, kao uvek u toj okolini, i ceo dekor na trenutke
izgleda kao fotografija iz ilustrovanih novina, tako su sive,
vulgarne kuće, ljudi i fijakeri. Ta stvarnost je tanka kao hartija i svim
pukotinama odaje svoju imitativnost. Na trenutak se ima utisak da se samo na
malom komadiću pred nama sve primerno slaže u tu istaknutu sliku velegradskog
bulevara, dok se po stranama raspušta i oslobađa ta improvizovana maskarada
i, nesposobna da izdrži u svojoj ulozi, raspada se sa nama u gips i kučine, u
skladište stareži nekog ogromnog pustog pozorišta. Napetost poze, neprirodna
ozbiljnost maski, ironičan patos podrhtava na toj kožici. Ali daleko smo od
želje da demaskiramo prizor. Uprkos boljem znanju osećamo se uvučeni u
jevtinu draž rejona. Uostalom, slici grada ne nedostaje ni izvesnih osobina
autoparodije. Nizovi malih, parternih prigradskih kućica smenjuju se sa
mnogostranim zgradama koje su, sagrađene kao od kartona, konglomerati firmi,
slepih kancelarijskih prozora, staklastosivih izloga, reklama i brojeva. U
podnožju kuća teče reka naroda. Ulica je široka kao velegradski bulevar, ali
je kolovoz, kao seoski trgovi, načinjen od nabijene gline, pun rupčaga,
kaljuga i trave. Ulični saobraćaj ovog rejona služi za poređenje u ovom
gradu, stanovnici govore o njemu sa ponosom i značajnim sjajem u oku. Ta siva
gomila bez ikakve individualnosti je suviše obuzeta svojom ulogom i puna
vrednoće u pokazivanju velegradskog izgleda. Međutim, i pored zauzetosti i
poslovnosti, ima se utisak smušenog, monotonog, besciljnog lutanja, nekog
sanjivog kola marioneta. Atmosfera čudne sitničavosti prožima celu tu
sceneriju. Gomila teče monotono i, čudna stvar, kao da je nejasno vidite,
prilike protiču u zamršenoj blagoj gužvi, ne dostižući do potpune jasnosti.
Samo ponekad iz tog žagora mnogih glasova ulovite neki tamni, živi pogled,
neki crni polucilinder duboko nabijen na glavu, neku polovinu lica rascepljenu osmehom, sa
ustima koja su upravo nešto rekla, neku nogu ispruženu u koraku i tako
ukočenu zauvek. |
Osobliwością dzielnicy są dorożki bez woźniców,
biegnące samopas po ulicach. Nie jakoby nie było tu dorożkarzy, ale wmieszani
w tłum i zajęci tysiącem spraw, nie troszczą się o swe dorożki. W tej
dzielnicy pozoru i pustego gestu nie przywiązuje się zbytniej wagi do
ścisłego celu jazdy i pasażerowie powierzają się tym błędnym pojazdom z
lekkomyślnością, która cechuje tu wszystko. Nieraz można ich widzieć na
niebezpiecznych zakrętach, wychylonych daleko z połamanej budy, jak z lejcami
w dłoniach przeprowadzają z natężeniem trudny manewr wymijania. |
Osobenosti ovog dela grada su fijakeri bez kočijaša,
koji sami jure po ulicama. Ne da tu nema fijakerista, nego smešani sa gomilom i
zauzeti hiljadama poslova, ne vode brigu o svojim fijakerima. U tom rejonu
maske i praznog gesta ne pridaje se suviše velika važnost tačnom cilju vožnje
i putnice se poveravaju fijakerima sa lakomislenošću kojom se sve ovde
odlikuje. Često se mogu videti na opasnim okukama, jako nagnuti iz slomljenog
koša, kako sa uzdama u rukama sa naporom izvode teški manevar obilaženja. |
Mamy w tej dzielnicy także tramwaje. Ambicja rajców
miejskich święci tu najwyższy swój triumf Ale pożałowania godny jest widok
tych wozów, zrobionych z papier mâché, o ścianach powyginanych i zmiętych
od wieloletniego użytku. Często brak im zupełnie przedniej ściany tak, że
widzieć można w przejeździe pasażerów, siedzących sztywnie i zachowujących
się z wielką godnością. Tramwaje te popychane są przez tragarzy miejskich.
Najdziwniejszą atoli rzeczą jest komunikacja kolejowa na Ulicy Krokodylej. |
U tom delu grada postoje, takođe, i tramvaji. Ambicija
gradskih većnika slavi tu najveći trijumf. Ali žalosno je videti ta kola,
načinjena od papier mâché-a, sa zidovima iskrivljenim od dugogodišnje
upotrebe. Često im potpuno nedostaje prednji zid tako da se u prolazu mogu
videti putnici kako ukočeno sede i drže se sa velikim dostojanstvom.
Te tramvaje guraju gradski nosači. Ali najčudnija stvar je železnički
saobraćaj na Krokodilskoj ulici. |
Czasami, w nieregularnych porach
dnia, gdzieś ku końcowi tygodnia można zauważyć tłum ludzi czekających na
zakręcie ulicy na pociąg. Nie jest się nigdy pewnym, czy przyjedzie i gdzie
stanie, i zdarza się często, że ludzie ustawiają się w dwóch różnych
punktach, nie mogąc uzgodnić swych poglądów na miejsce przystanku. Czekają
długo i stoją czarnym milczącym tłumem wzdłuż ledwo zarysowanych śladów toru,
z twarzami w profilu, jak szereg bladych masek z papieru, wyciętych w
fantastyczną linię zapatrzenia. I wreszcie niespodzianie zajeżdża, już
wjechał z bocznej uliczki, skąd go oczekiwano, niski jak wąż, miniaturowy, z
małą, sapiącą, krępą lokomotywą. Wjechał w ten czarny szpaler i ulica staje
się ciemna od tego ciągu wozów, siejących pył węglowy. Ciemne sapanie parowozu
i powiew dziwnej powagi, pełnej smutku, tłumiony pośpiech i zdenerwowanie
zamieniają ulicę na chwilę w halę dworca kolejowego w szybko zapadającym
zmierzchu zimowym. |
Ponekad, u neodređeno vreme dana,
negde pred kraj nedelje, može se primetiti gomila ljudi koja na okuci čeka na
voz. Čovek nikad nije siguran da li će doći i gde će stati, i često se događa
da ljudi staju na dva razna mesta, ne mogući da usklade svoje poglede o
stanici. Dugo čekaju i stoje u crnoj ćutljivoj gomili duž jedva vidljivih
tračnica koloseka, s licima u profilu, kao niz bledih maski od hartije,
isečenih u fantastičnu liniju zagledanosti. Najzad voz iznenada stiže, već je
ušao iz bočne uličice, odakle je očekivan, nizak kao zmija, minijaturan, sa
malom dahtavom, snažnom lokomotivom. Ušao je u taj crni špalir i ulica
postaje tamna od tog niza vagona što seju ugljenu prašinu. Tamno stenjanje
lokomotive i dah čudne ozbiljnosti, pune tuge, prigušivana žurba i nervoza za
trenutak pretvaraju ulicu u halu železničke stanice u zimskom sumraku koji se
brzo spušta. |
Plagą naszego miasta jest ażiotaż
biletów kolejowych i przekupstwo. |
Nesreća našeg grada je ažiotaža i
preprodaja železničkih karata. |
W ostatniej chwili, gdy pociąg już
stoi na stacji, toczą się w nerwowym pośpiechu pertraktacje z przekupnymi
urzędnikami linii żelaznej. Zanim te negocjacje się kończą, pociąg rusza,
odprowadzany przez wolno sunący, rozczarowany tłum, który odprowadza go
daleko, ażeby się wreszcie rozproszyć. |
U poslednjem trenutku, kad voz već
stoji na stanici, u nervoznoj žurbi vode se pregovori sa potkupljivim
železničkim službenicima. Pre no što se ti pregovori završe, voz polazi
praćen razočaranom gomilom koja se lagano kreće. Ova ga ispraća daleko da bi
se najzad rasturila. |
Ulica, zacieśniona na chwilę do
tego zaimprowizowanego dworca, pełnego zmierzchu i tchnienia dalekich dróg –
rozwidnia się znowu, rozszerza i przepuszcza znów swym korytem beztroski
monotonny tłum spacerowiczów, który wędruje wśród gwaru rozmów wzdłuż wystaw
sklepowych, tych brudnych, szarych czworoboków, pełnych tandetnych towarów,
wielkich woskowych manekinów i lalek fryzjerskich. |
Ulica je za trenutak zagušena tom
improvizovanom stanicom, punom sumraka i daha dalekih puteva – ponovo postaje
svetla, širi se i kroz svoje korito ponovo propušta bezbrižnu monotonu gomilu
šetača, koja putuje usred žagora duž izloga prodavnica, duž tih prljavih,
sivih kvadrata, punih jevtine robe, velikih voštanih manekena i frizerskih
lutaka. |
Wyzywająco ubrane, w długich
koronkowych sukniach przechodzą prostytutki. Mogą to być zresztą żony
fryzjerów lub kapelmistrzów kawiarnianych. Idą drapieżnym, posuwistym krokiem
i mają w niedobrych, zepsutych twarzach nieznaczną skazę, która je
przekreśla; zezują czarnym, krzywym zezem lub mają usta rozdarte, lub brak im
koniuszka nosa. |
Izazivački obučene, u dugim
čipkanim haljinama prolaze prostitutke. Uostalom, to su možda žene frizera
ili kafanskih kapelmajstora. Idu grabljivim, lakim korakom i u rđavim, pokvarenim
licima imaju malu manu koja ih precrtava: gledaju iskosa crnim, kosim
pogledom ili imaju pocepana usta, ili im nedostaje vršak nosa. |
Mieszkańcy miasta dumni są z tego
odoru zepsucia, którym tchnie Ulica Krokodyli. Nie mamy potrzeby niczego sobie
odmawiać – myślą z dumą – stać nas i na prawdziwą wielkomiejską rozpustę.
Twierdzą oni, że każda kobieta w tej dzielnicy jest kokotą. W istocie
wystarczy zwrócić uwagę na którąś – a natychmiast spotyka się to uporczywe,
lepkie spojrzenie, które nas zmraża rozkoszną pewnością. Nawet dziewczęta
szkolne noszą tu w pewien charakterystyczny sposób kokardy, stawiają swoistą
manierą smukłe nogi i mają tę nieczystą skazę w spojrzeniu, w której leży
preformowane przyszłe zepsucie. |
Stanovnici grada su ponosni na taj
zadah pokvarenosti, kojim odiše Krokodilska ulica. Nemamo potrebe da išta
sebi uskraćujemo – misle ponosno – možemo sebi da dozvolimo i pravi
velegradski razvrat. Oni tvrde da je svaka žena u ovom delu grada kokota. I zaista
dovoljno je obratiti pažnju na neku – i odmah se susreće taj
lepljivi pogled, koji nas ledi divnom sigurnošću. Čak i učenice nose tu na
neki karakterističan način svoje mašnice, na osobeni način gaze vitkim nogama
i imaju tu nečistu manu u pogledu, u kojoj leži preformirana buduća
pokvarenost. |
A jednak – a jednak czy mamy
zdradzić ostatnią tajemnicę tej dzielnicy, troskliwie ukrywany sekret Ulicy
Krokodyli? |
Pa ipak – ipak treba li da
otkrijemo poslednju tajnu tog dela grada, brižljivo prikrivenu tajnu
Krokodilske ulice? |
Kilkakrotnie w trakcie naszego
sprawozdania stawialiśmy pewne znaki ostrzegawcze, dawaliśmy w delikatny
sposób wyraz naszym zastrzeżeniom. Uważny czytelnik nie będzie nie
przygotowany na ten ostateczny obrót sprawy. Mówiliśmy o imitatywnym,
iluzorycznym charakterze tej dzielnicy, ale słowa te mają zbyt ostateczne i
stanowcze znaczenie, by określić połowiczny i niezdecydowany charakter jej
rzeczywistości. |
Nekoliko puta u toku našeg
izveštaja stavljali smo izvesne znakove, opomene, na fini način davali smo izraza
našim ogradama. Pažljivi čitalac neće biti nepripremljen na ovaj poslednji
obrt stvari. Govorili smo o podražavajućem, nestvarnom karakteru tog dela
grada, ali te reči imaju i suviše krajnje i odlučno značenje, da bi označile
polovičan i neodređen karakter njegove stvarnosti. |
Język nasz nie posiada określeń, które by dozowały
niejako stopień realności, definiowały jej gęstość. Powiedzmy bez ogródek:
fatalnością tej dzielnicy jest, że nic w niej nie dochodzi do skutku, nic nie
dobiega do swego definitivum, wszystkie ruchy rozpoczęte zawisają w
powietrzu, wszystkie gesty wyczerpują się przedwcześnie i nie mogą
przekroczyć pewnego martwego punktu. Mogliśmy już zauważyć wielką bujność i
rozrzutność – w intencjach, w projektach i antycypacjach, która cechuje tę
dzielnicę. Cała ona nie jest niczym innym jak fermentacją pragnień,
przedwcześnie wybujałą i dlatego bezsilną i pustą. W atmosferze nadmiernej
łatwości kiełkuje tutaj każda najlżejsza zachcianka, przelotne napięcie
puchnie i rośnie w pustą, wydętą narośl, wystrzela szara i lekka wegetacja
puszystych chwastów, bezbarwnych włochatych maków, zrobiona z nieważkiej
tkanki majaku i haszyszu. Nad całą dzielnicą unosi się leniwy i rozwiązły
fluid grzechu i domy, sklepy, ludzie wydają się niekiedy dreszczem na jej
gorączkującym ciele, gęsią skórką na jej febrycznych marzeniach. Nigdzie, jak
tu, nie czujemy się tak zagrożeni możliwościami, wstrząśnięci bliskością
spełnienia, pobladli i bezwładni rozkosznym struchleniem ziszczenia. Lecz na
tym się też kończy. |
Naš jezik ne poseduje izraze, koji
bi na neki način dozirali stepen realnosti, definisali njenu gustinu. Recimo
bez ograda: fatalnost tog dela grada je što se u njemu ništa ne izvršava,
ništa ne dostiže svoj definitivni oblik, svi započeti pokreti zastaju u
vazduhu, svi gestovi se iscrpljuju pre vremena i ne mogu da pređu izvesnu
mrtvu tačku. Mogli smo već primetiti veliku bujnost i rasipništvo – u
namerama, u projektima, u anticipacijama, kojim se odlikuje taj deo grada.
Ceo on nije ništa drugo do fermentacija želja, prerano ižđikala i zato
nemoćna i prazna. U atmosferi preterane lakoće ovde klija svaka i najsitnija
željica, prolazna napetost se diže i raste u praznu, naduvenu izraslinu, šiba
siva i laka vegetacija mekog korova, bezbojnih, dlakavih bulki, sazdana od
nemerljivog tkiva priviđenja i hašiša. Nad celim delom grada diže se lenji i
raskalašni fluid greha i kuće, radnje, ljudi ponekad izgledaju kao drhtavica
na njegovom grozničavom telu, naježena koža na njenim febrilnim maštanjima.
Nigde kao ovde se ne osećamo toliko ugroženi mogućnostima, potreseni
bliskošću ispunjenja, pobledeli i nemoćni od divne preplašenosti ostvarenja. Ali na tome se i završava. |
Przekroczywszy pewien punkt napięcia, przypływ
zatrzymuje się i cofa, atmosfera gaśnie i przekwita, możliwości więdną i
rozpadają się w nicość, oszalałe szare maki ekscytacji rozsypują się w
popiół. |
Prekoračivši izvesnu tačku
napetosti plima se zadržava i povlači, atmosfera se gasi i precvetava,
mogućnosti venu i raspadaju se u ništa, pobesnele sive bulke ekscitacije
rasipaju se u pepeo. |
Będziemy wiecznie żałowali, żeśmy wtedy wyszli na
chwilę z magazynu konfekcji podejrzanej konduity. Nigdy nie trafimy już doń z
powrotem. Będziemy błądzili od szyldu do szyldu i mylili się setki razy.
Zwiedzimy dziesiątki magazynów, trafimy do całkiem podobnych, będziemy
wędrowali przez szpalery książek, wertowali czasopisma i druki, konferowali
długo i zawile z panienkami o nadmiernym pigmencie i skażonej piękności,
które nie potrafią zrozumieć naszych życzeń. |
Večito ćemo žaliti što smo onda za
trenutak izašli iz konfekcijske radnje podozrivog vladanja. Više nikada se
nećemo vratiti u nju. Lutaćemo od firme do firme i grešiti stotinama puta.
Obići ćemo desetine radnji, naići ćemo na sasvim slične, putovaćemo kroz
špalire knjiga, prevrtati časopise i knjige, dugo i zamršeno konferisati sa
pomoćnicima sa preterano mnogo pigmenta i pokvarene lepote, koji neće biti u
stanju da shvate naše želje. |
Będziemy się wikłali w nieporozumieniach, aż cała nasza
gorączka i podniecenie ulotni się w niepotrzebnym wysiłku, w straconej na
próżno gonitwie. |
Zaplitaćemo se u nesporazume, dok
se sva naša grozničavost i uzbuđenje ne izgube u nepotrebnom naporu, u naprazno
izgubljenoj jurnjavi. |
Nasze nadzieje były nieporozumieniem, dwuznaczny wygląd
lokalu i służby – pozorem, konfekcja była prawdziwą konfekcją, a subiekt nie
miał żadnych ukrytych intencyj. Świat kobiecy Ulicy Krokodylej odznacza się
całkiem miernym zepsuciem, zagłuszonym grubymi warstwami przesądów moralnych
i banalnej pospolitości. W tym mieście taniego materiału ludzkiego brak także
wybujałości instynktu, brak niezwykłych i ciemnych namiętności. |
Naše nade su bile nesporazum,
dvosmisleni izgled lokala i posluge – maska, konfekcija je bila prava
konfekcija, a trgovački pomoćnik nije imao nikakvih skrivenih namera. Ženski
svet Krokodilske ulice odlikuje se sasvim osrednjom pokvarenošću, prigušenom
debelim slojevima moralnih predrasuda i banalne osrednjosti. Tom gradu
jevtinog ljudskog materijala takođe nedostaje bujni instinkt, nedostaju
neobične i mračne strasti. |
Ulica Krokodyli była koncesją naszego miasta na rzecz
nowoczesności i zepsucia wielkomiejskiego. Widocznie nie stać nas było na nic
innego jak na papierową imitację, jak na fotomontaż złożony z wycinków
zleżałych, zeszłorocznych gazet. |
Krokodilska ulica je bila koncesija našeg grada na
račun savremenosti velegradske pokvarenosti. Očevidno, nismo bili kadri
nizašta drugo do za papirno podražavanje, za fotomontažu sastavljenu od
isečaka starih, prošlogodišnjih novina. |
|
Preveo Stojan Subotin Korektura B. Stojanović |
[2] [Bruno Šulc: Prodavnice cimetove boje, s poljskog preveo dr Stojan Subotin, Nolit, Beograd, 1961, str. 265 8 Bruno Šulc, Manekeni, prevod i pogovor dr Stojan Subotin, Rad, »Reč i misao« nova serija - 356, Beograd, 1980, str. 101]